wtorek, 27 stycznia 2015

XLVI



Kiedy wróciłam do świadomości, jasne światło dnia padało wprost na moją twarz, co uniemożliwiało mi otworzenie oczu. Poruszyłam tylko powiekami. Po cichym dźwięku wydawanym przez maszynę, które kontrolowała pracę mojego serca, stwierdziłam, że muszę być w szpitalu. Wzięłam głębszy oddech. Tak, ten sterylny zapach należał tylko do takich miejsc. Po moim kręgosłupie przeszły ciarki. Przez własną głupotę znów tu wylądowałam. W tej samej chwili chciało mi się płakać, zamknąć się w ciemnym pokoju i już nigdy go nie opuszczać. Jedna łza chciała uwolnić się spod mojej powieki, kiedy poczułam coś ciepłego na swojej dłoni.
-Alex … - jego miękki głos sprawił, że poczułam się lepiej, a moje serce szybciej zabiło. On tu był. Siedział. Trzymał mnie za dłoń, a ja zrobiłam mu taką krzywdę.
-Marco … - ledwie poruszałam ustami, czując wielką suchość.
-Kochanie. – poczułam, jak w przypływie emocji, zeskakuje z krzesełka. Jego dłonie objęły moją twarz. Ten jeden gest zmusił mnie do otworzenia oczu. Na jego twarzy widniało wielkie zmartwienie, którego powodem byłam ja i moje głupie decyzje.
-Przepraszam. – wyszeptałam. Nie spodziewałam się, że będę aż tak słaba. Marco ciągle wpatrywał się w moją twarz, gładząc policzki kciukiem. Coś ukuło mnie w sercu na samą myśl, że zaraz okropnie go zranię i nie wiem czego mam się spodziewać.
-Ciii. – uciszył mnie i przejechał palcem po moich szorstkich ustach. – Wszystko będzie dobrze …-jego czuły ton działał tak kojąco.
-Nie, Marco. Jestem dziwką. Zdradziłam cię. – wymamrotałam. Chciałam zdjąć jego dłonie z mojej twarzy, ale nie byłam w stanie. Jestem pewna, że dostałam silne leki przeciwbólowe, bo nie czułam szyi, na której znajdowało się coś, co miało służyć przytrzymywaniu jej w jednym miejscu.
-Wiem. – wyszeptał z goryczą i na chwilę spuścił wzrok.
-Jak to ? – nerwowo zamrugałam oczami, aby powstrzymać potok łez, który zamagazynował się w moich oczach i tylko czekał na pozwolenie spłynięcia po moich policzkach.
-Lekarz mi powiedział co doprowadziło cię do takiego stanu. – oznajmił i odważył się podnieść wzrok. – Wiem, że byłaś u Alana. Wiem, że miałam depresję po śpiączkową, wiem, że kazałaś mi przekazać, jak bardzo mnie kochasz, wiem, że ćpałaś.
-Proszę przestań. – wyszeptałam. Czułam ogromy ból, kiedy to mówił. Nie rozumiałam, dlaczego nadal był taki spokojny i opanowany, powinien dać mi w twarz i wyzwać od kurw.
-Dobrze. – ojcowsko pocałował mnie w czoło. – Rozumiem cię, bo to przez co przeszłaś było … - zaciął się na chwilę. Prawą dłonią przeczesał włosy, szukając odpowiedniego słowa. - … ciężkie.
-Ja … um … ja nie byłam sobą. – wymamrotałam z poczuciem winy i wstydu.  
-Tak, wiem, kochanie. –powiedział czule głaszcząc mnie po policzku i tylko na nim skupiał są uwagę. – I wybaczam Ci. To było trudne dla nas obojga.
-T- ty mówisz poważnie?- przełknęłam głośno ślinę, a gula w gardle zmalała. –Przecież ja cię zdradziłam. – dodałam ledwie słyszalnie. Nawet swoje myśli trzymałam z dala od tamtego wieczoru i nie zamierzam już nigdy tam wracać.
-Kocham Cię, Alex. – powiedział pewnie i odgarnął włosy z mojego czoła. – I nic więcej się nie liczy. – dodał, kiedy wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami, próbując się doszukać chociaż odrobiny kłamstwa. Jego ton głosu i czułe gesty upewniły mnie, że jego uczucie płynie prosto z serca. Położyłam dłoń w miejscu, gdzie znajduje się wspomniany organ. Mogłam stwierdzić, że bije o wiele szybciej od mojego. Uniosłam nieśmiało kąciki ust, a blondyn zrobił to samo.
-Ja też cię kocham, Marco. – wyszeptałam, patrząc mu prosto w oczy, aby upewnić, że to jest ta prawdziwa Alex; ta, która chciała się z nim przespać dla pieniędzy, ta, która odeszła będąc w ciąży, aby był szczęśliwy z inną kobietą, ta, która zaprowadziła córkę na mecz, i ta, która mu wybaczyła i jest z nim cholernie szczęśliwa.
-Tylko już nigdy mnie nie zostawiaj. – odpowiedział, lekko się śmiejąc, aby nie powrócić do poprzedniej atmosfery. Schylił się, aby być bliżej mojej twarzy i kciukiem przejechał po moim ustach.
-Nie zamierzam. Jesteś mój. – zaśmiałam się i zarzuciłam mu ręce na szyję. W jednej chwili nasze usta złączyły się w czułym pocałunku, oddając dokładnie każdą emocję, którą obecnie czuliśmy oraz będące w nas uczucia względem siebie. Jego wargi delikatnie muskały moje, jakby były płatkiem śniegu, który w każdej chwili może zniknąć.  Swoimi palcami, z szyi, powędrowałam do włosów chłopaka. Marco warknął w moje gardło. Widocznie dalej tego nie lubił. Zaśmiałam się cicho, a on wykorzystał okazję i wtargnął językiem do mojej buzi. Pierwszy raz w życiu nasze języki nie toczyły ze sobą walki, on idealnie współgrały, pieszcząc się nawzajem. Marco nie miał siły i położył mnie na płaskim łóżku, a jego ciało wylądowało na moim. Pozycja była całkiem komfortowa, ale do naszych uszu dobiegło pukanie. Nie zdążyliśmy się nawet od siebie oderwać, bo do środka weszli rodzice Marco, Nina oraz mój mały syn. Nie pamiętam co mówił Marco ani jak wygramolił się z łóżka. Moje oczy, niczym w transie, zwrócone były na moje pociechy. Ninka niepewnie stała, a jej brązowe oczka były zaszklone, natomiast mały spał w nosidełku trzymanym przez tatę Marco.
-Chodź, kochanie. – wyciągnęłam dłoń w stronę Niny. Podniosła wzrok i chwilę patrzyła na mnie to na siniaki pozostawione na mojej ręce. Mama Marco przykucnęła i powiedziała jej coś na ucho. W moich oczach zebrały się łzy. Moje własne dziecko się mnie boi ? Odwróciłam twarz w drugą stronę i już miałam zabrać rękę, kiedy poczułam ciepło. Podniosłam głowę i zobaczyłam, jak Nina pewnie trzyma moje dwa palce. Uśmiechnęłam się, a ona wzięła to za znak i wskoczyła na łóżko. Nie zdążyła wykonać kolejnych ruchów, bo szczelnie zamknęłam ją w swoich ramionach. – Przepraszam, skarbie. – wyszeptałam i pozwoliłam łzom opuścić moje oczy. Ręka Marco głaskała moje plecy w uspakajającym geście, a jego rodzice zajęli miejsce na kanapie. – Tak bardzo za tobą tęskniłam. – schowałam twarz w jej włosach. Były grubsze, dłuższe od ostatniego razu, kiedy ją widziałam, a teraz dodatkowo pachniały arbuzowym szamponem.
-Ja też, mamusiu. – wyszeptała zgłuszonym tonem, gdyż chowała głowę w zagłębieniem pomiędzy moją szyją a obojczykiem.
-Byłaś grzeczna ? – zapytałam z szerokim uśmiechem, kiedy wypuściłam ją z ramion, aby mogła normalnie usiąść.
-Tjak ! – pisnęła szczęśliwa.
-A teraz może Filipek się przywita. – podniosłam głowę i zobaczyłam, jak mama Marco trzyma w dłoniach niemowlaka. Niepewnie na nią popatrzyłam. Jedyne czego się bałam to, to czy będę umiała wziąć go w ramiona bez wracania do przeszłości.
-Dasz radę, kochanie. – Marco złapał mnie za dłoń i pocałował w czubek głowy. – Też przez to przechodziłem. – dodał, unosząc kąciki ust. Pokiwałam twierdząco głową i wyciągnęłam ręce, na które moja przyszła teściowa, położyła małego szkraba. Widząc, jak uśmiecha się przez sen, moje serce zabiło mocniej. To mój syn. Mój malutki synek.
-Filip. – powtórzyłam z roztargnieniem, delikatnie gładząc jego policzek, opuszkiem kciuka. – Ty wybierałeś ? – spojrzałam na Marco. Jak to możliwe, że w jeden dzień  odzyskałam narzeczonego i dzieci ? Nie powinnam na to zasłużyć, ale pasuje Mo takie życie.
-Nie podoba ci się ? – zapytał, a jego głosie czaił się strach.
-Jest piękne tak jak on. – odpowiedziałam zaczarowana moim synkiem.
-Po kimś musiał odziedziczyć urodę. – blondyn wyprężył się dumnie.
-Tak, tak. – przytaknęłam, kiwając głową. Mama Marco poparła mnie, ukazując szeroki uśmiech. Prawie zapomniałabym, że mi wybaczyła. 
-Mamusiu, a ja jestem piękna ? – zapytała ze zmartwieniem Ninka.
-Tak, kochanie. – potwierdziłam, całując ją w czółko. – I podobna do …
-Taty! – przerwał mi Marco.
- Ty lamo ! – krzyknęłam z rozbawieniem.
-Ale i tak mnie kochasz. – powiedział pewnie, wystawiając mi język. Miał rację. Kocham go, kocham moje dzieci, i kocham moje życie. 

-------------------------------------------
Oh my God !  ... Wow ... 6 komentarzy ? ... KOCHAM WAS <3 
Ale również chciałam poinformować, że jest to przed ostatni rozdział tej skomplikowanej historii ;) 
Więc ... czytajcie ! ;D 
Do soboty, kochani 
Pozdrawiam, Alex :*

3 komentarze:

  1. Rozdział spaniały, czekam z niecierpliwością na kolejny. Jest to z pewnością jeden z najlepszych jeżeli nie najlepszy blog jaki w życiu czytałam. Pokochałam historię Alex i Marco, ale na głębsze podziękowania i słowa uznania przyjdzie czas pod epilogiem. Serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejne twoje opowiadanie, które z pewnością będzie genialne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa rozdzial jak zawsze genialny. Dobrze, ze Marco wybaczyl Alex i Ninka sie juz jej nie boi. Powiedz mi czemu chcesz konczyc ta historie??? Co ona jest genialna,niesamowita,zaje***fajna,no i duuuuuzo jeszcze bym mogla wymieniac, a moze bys tak pomyslala nad druga czescia cooooo??? Do nastepnego sciskam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jak to tak szybko koniec?
    Fajnie że wszyscy są razem ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń