sobota, 30 sierpnia 2014

Zwieszam !

 


Hmmmm ... Trudno jest mi cokolwiek powiedzieć ale jestem zmuszona do tej decyzji. Nie daję rady prowadzić dwóch blogów. Opuszczam Was na krótko. Obiecuję. Kiedy już całkowicie ogarnę bloga z historią o Marco i Oli - wracam z nowymi pomysłami , większą weną i lepszym zapałem. BĘDZIE DWA RAZY LEPIEJ , DWA RAZY MOCNIEJ , DWA RAZY ZAJEBIŚCIEJ ! ;D ( hahhha ) Nie zapomnę o Was robaczki !. Przerwa potrwa kilka tygodni. Nie umiem przeliczyć jej dokładnie ale wrócę.Nie ma innej możliwości - uwielbiam dla Was pisać ;D Najbardziej odstresowująca rzecz na świecie XD



Mam nadzieję , że wybaczycie mi ale same wiecie jak to jest ze szkołą - 3 klasa gimnazjum jest cholernie ciężka.
Kocham Was !
Pozdrawiam :*

sobota, 23 sierpnia 2014

XXVIII



- Może jednak zrezygnujemy ? – zapytałam przez szybę oglądając piękny dom solenizanta
- Kotku przecież nikt nic ci nie zrobi – pogłaskał mnie po policzku – A jak już zechcą to przecież masz takiego supermena jakim jestem ja ! – wyprężył się dumnie abym za czarnej , opinającej jego mięśnie marynarki , mogła zobaczyć rysunek spidermana na białej koszulce
- Ooo – zdziwiłam się – Czyżby Donald już się znudził ? – uniosłam prawą brew , wysiadając z samochodu. Poprawiłam sukienkę , wzięłam głęboki oddech i trzymając kurczowo rękę Marco ruszyliśmy w stronę drzwi. Chłopak nacisnął dzwonek , a w mgnieniu oka pod drzwiami pojawiła się brunetka ubrana w białą jak śnieg sukienkę
- Witajcie – ruchem dłoni zaprosiła nas do środka. Zabrała nasze płaszcze i nim zdążyłam się przedstawić w korytarzu pojawił się Robert. Tak , ten Robert przez którego moje nadgarstki mają liczne blizny.
- Alex ?! – wytrzeszczył oczy a ja odwróciłam wzrok w drugą stronę
- To wy się znacie ? – Marco na zmianę mierzył nasz wzrokiem
- To ja pójdę po alkohol – odparł na odczepnego i zniknął za turkusową ścianą
- Alex powiedz mi skąd się znacie ! – Marco podniósł ton
- Czy to takie ważne – skrzywiłam się bo nie chciałam opowiadać mu jak bardzo zranił mnie jego przyjaciel. Co jak co ale szczęścia to facetów to ja wcale nie miałam – Ufasz mi ?
- Tak
- To więcej o to nie pytaj – pogłaskałam go po policzku – Kocham tylko ciebie – pocałowałam go krótko w usta , splatając nasze dłonie w koszyczek. Razem powędrowaliśmy do salonu , gdzie czas spędzała większa część drużyny. Robert więcej się nie odezwał , próbował wręcz zachowywać się normalnie zupełnie inaczej niż jego partnerka , która już ostrzyła sobie na mnie kły. Wypiłam lampkę francuskiego szampana kiedy zobaczyłam jak w kącie siedzi malutka dziewczynka z brązowymi włoskami i wypłakuje się w kremową zasłonę
- Cześć – kucnęłam przy niej – Jak się nazywasz ?
- Saja – odpowiedziała szepleniąc
- A dlaczego płaczesz ? – pomogłam jej wstać i  aby właścicielka domu nie zobaczyła zniszczonej zasłony postawiłam obok kwiatek
- Zgubiłam misia – mówiła ciągnąc noskiem
- Sara tutaj jesteś ! – do pokoju gościnnego wbiegł zdenerwowany Łukasz Piszczek z tego co pamiętam. Wziął dziewczynkę na ręce – Dzięki – uśmiechnął się do mnie
- Nie ma za co – prychnęłam i oddałam dziewczynce zgubę , która leżała pod łóżkiem.
- Ewa by mi nogi z dupy powyrywała jakby się dowiedziała że dziecko zgubiłem
- Co ty ! – machnęłam ręką – Masz super żonę – stwierdziłam choć nawet jej nie znałam
- A mnie tutaj kto obgaduje ? – zaśmiała się brunetka podchodząc do nas. Wtedy mój mózg zweryfikował kobietę. Tak to ta sama która widziała nas na stadionie !
- To zostawię was same – Łukasz z Sarą na rękach zeszli do reszty bawiących się gości.
- Dziękuję – zagadnęłam.
- Ależ nie ma za co – odparła uśmiechnięta zapewne domyślając się o czym mówię – Marco za wami tęsknił
- Gdyby nie ty …
- Stop ! – przerwała mi – nie przypisuj mi tyle zasług , zrobiłam to co uważałam za słuszne – położyła rękę na moim ramieniu – Jesteście super parą ale teraz chodźmy się bawić – zaczęła kręcić biodrami w rytm muzyki co i mnie nawet rozbawiło.
- Wpadnij kiedyś do mnie z Niną – puściła mi oko.
- Z przyjemnością – uśmiechnęłam się. Reszta imprezy minęła w lepszej atmosferze niż na początku. Wszystkie Wags oprócz Ani były całkiem miłe i sympatyczne. Z niektórymi nawet wymieniłam się numerami. Przyznam że chyba w życiu nie miałam tak wiele przyjaciółek , oczywiście do dzisiaj. Po 1 w nocy wszyscy postanowiliśmy zbierać się do swoich domów. Zaciągnęłam pijanego Marco do sypialni i rzuciłam na łóżko. Chyba zmienię mu dietę bo waży co najmniej tonę. Zdjęłam mu koszulę ale spodni nawet nie dał ruszyć.
- Zostaw mnie dziwko ja mam dziewczynę i córkę które kocham ! – krzyczał , tuląc się do ulubionej poduszki. Uśmiechnęłam się w duchu i zdjęłam swoją sukienkę wraz z biżuterią . Delikatnie położyłam ją na krześle i udałam się do krainy Morfeusza. 

Następnego dnia wstałam zupełnie rześka nie tak jak Marco który obudził mnie właśnie swoim wzdychaniem. Otworzyłam szczerzej oczy i zobaczyłam jak chłopak przykłada sobie zimną wodę do głowy.
- Marco wstawaj- powiedziałam twardo wstając z łóżka. Zarzuciłam na swoje ramiona szlafrok i zaczęłam przeszukiwać komodę aby wybrać dobre ubrania – Musimy jechać po Ninę
-Jeszcze chwilę – spojrzał błagalnie. No cóż … udałam się do łazienki. Tam na swoje odświeżone ciało założyłam ubrania a na twarzy zrobiłam nowy , delikatni makijaż aby mama Marco nie wzięła mnie za jakąś lafiryndę. Kiedy wyszłam Marco czekał już gotowy w kuchni.
- Ale mnie głowa boli – zajęczał i oparł ją o dłonie
- Nie narzekaj – powiedziałam biorąc do ręki torebkę i klucze do samochodu – Wychodzimy !
- Z Toba na koniec świata – pocałował mnie w policzek i biorąc kurtkę z wieszaka wyszedł na dwór. Dziś nie tylko miałam spotkać swoich teściów a do tego jechać samochodem. Przyznam że na początku torcie się stresowałam ale maszyna którą posiadał mój chłopak była wręcz cudowna. Po 40 minutach byliśmy na miejscu.
- Mamusiuuuuuuuuuuuuuuuu – krzyczała biegnąc przez cały korytarz. Kucnęłam i wzięłam moja pociechę na ręce , mocno przytulając  - Byłaś grzeczna ? – pogłaskałam ją po nosku , kiedy do korytarza weszła kobieta w podeszłym wieku.
- dzień Dobry – przywitałam się nieco speszona
- Miło poznać – ujął moją dłoń tata Marco
- Tato tylko mi dziewczyny nie bajeruj – zaśmiał się blondyn i zabrał z moich rąk Ninę.
- Zapraszam – położył rękę na moich plecach i zaprowadził do salonu. Jako dżentelmen odsunął mi krzesło abym mogła usiąść. Atmosfera przy stole była nie do zniesienia co czułam nie tylko ja.
- Nie masz nic do powiedzenia ? – Marco zagadnął do swojej matki która nerwowo stukała widelcem w talerz z białej porcelany. Kobieta podniosła w górę głowę i spojrzała na mnie wrogo
- Z narkomanami się nie zadaję – odpowiedziała
- Mirella tylko nie przy stole – tata Marco próbował uspokoić kipiącą ze złości kobietę
- Nie zamierzam jej tolerować w moim domu ani w życiu mojego syna – powiedziała z pogardą – Zwykła dziwka która puszcza się żeby mieć na narkotyki , nie pasujesz tutaj i nie dopuszczę do waszego ślubu
- Mamo ! Prosiłem cię o coś – głos zabrał Marco
- Ma pani rację – wstałam od stołu , kładąc serwetkę na białym obrusie – Jestem nikim ale potrafiłam się zmienić dla mojego dziecka które kocham a pani niszczy życie swojego. Proszę się nie obawiać , jeśli sprawi to pani ulgę to nigdy nie zostanę panią Reus – mówiłam a po moim policzku spływały słone łzy – Życzę miłej kolacji – skierowałam się w stornę drzwi
- Mama ! – krzyknęła Nina ale nie słuchałam . Szłam przed siebie. Musiałam wyjść. Nie dam się tak poniżać. Może popełniłam kilka błędów ale zmieniłam się. Biegłam przed siebie kiedy ujrzałam samochód jadący z ogromną prędkością. Następne co pamiętam to tylko ogromny ból w moim ciele i ciemność.  

środa, 13 sierpnia 2014

XXVII



Krzątałam się bezczynnie po domu. Na szafkach nie było ani grama kurzu a na stoliku stał wazon ze świeżymi kwiatami. Naprawdę jestem pełna podziwu że Marco potrafił w tak pięknym domu zrobić taki burdel. Usłyszałam głos silnika. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak na wjazd zajeżdża śliczne auto.
- Mamusiuuuu ! – Ninka z krzykiem wpadła do domu. Uklęknęłam obok niej i rozpięłam zamek cienkiej kurteczki
- Jak było ? – zapytałam uśmiechając się
- Terias mam tjak duzio wujków – zaprezentowała wielkość rączkami a ja zaśmiałam się. Zdjętą kurtkę powiesiłam na wieszaku kiedy do domu , z przewieszoną torbą na ramieniu, wszedł Marco
- Witaj skarbie – na powitanie pocałował mnie w policzek
- To teraz oboje pod prysznic bo za chwilę podaję obiad – klasnęłam w ręce
- Mamusiu a pojdzies zje mnją ? – zapytała z iskierkami w oczach Nina
- Oczywiście – złapałam jej spoconą rączkę
- A może jednak mama pójdzie ze mną ? – blondyn zagrodził nam swoim ciałem przejście
- Nje ! – tupnęła nogą Ninka
- Ale skarbeńku – kucnął obok dziewczynki i złapał za ramiona – Tatuś ma pewne potrzeby – powiedział tłumiąc śmiech a ja dźgnęłam go w bok  - A po drugie idziemy na imprezę – spoważniał
- Jaką imprezę  ? – wtrąciłam się a Marco wstał i podszedł do mnie obejmując w talii
- Urodzinową Roberta – wyjaśnił – dziewczyny chcą cię poznać
- To zły pomysł – stwierdziłam i usiadłam na oparciu kremowej kanapy
- Kotek –spojrzał błagalnie i pogłaskał po policzku – Ninka pojedzie do moim rodziców
- Marco czy ty naprawdę nic nie rozumiesz ?! – spojrzałam na niego a moje oczy zaszkliły się – Jak nigdy nie będę taka jak one , z bogatych rodzin , piękne , wysportowane i … nadziane
- Ale ja cię kocham i to jest najważniejsze – złapał moje dłonie i otarł rękawem samotną łzę spływającą po moim policzku – To co ?
- Robię to dla ciebie rudzielcu – zaśmiałam się i pocałowałam go krótko w usta. Wstałam z kanapy i złapałam Ninkę za rękę. Zalotnie kręcąc biodrami udałyśmy się do łazienki. Dziewczynka pluskała się w dużej wannie a ja w tym czasie robiłam makijaż. Nie byłam pewna co to tej imprezy jak i poznania babci przez Ninkę. Ona nawet nie wie o jej istnieniu
- Mamusiu a ty kochas tate ? – zapytała kiedy wyjmowałam ją z wanny
- Oczywiście skarbie – uśmiechnęłam się wycierając jej skórę  ręcznikiem
- A bjedzjemy tu mieskac na zawse ? – szczerze powiedziawszy nasza córka zadaje ostatnio za dużo pytań
- A chcesz ?
- Bardzjo ! – pisnęła szczęśliwa i podskoczyła do góry. Pomogłam ubrać jej sukienkę wraz z rajstopkami i wypuściłam wodę z wanny. – Ale wies mamusiu , ja Ce jesce siostrzcke
- Z tym kochanie musisz iść do tatusia – pocałowałam ją w blond włoski i opuściłyśmy zaparowane pomieszczenie. Nina zbiegła na dół gdzie czekał Marco a ja rozpoczęłam przygotowania.

***
Zapiąłem Ninkę w foteliku i zamknąłem drzwi. Szybko obiegłem samochód i usiadłem na miejscu kierowcy. Obróciłem się do tyłu i pilotem otworzyłem bramę. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy
- Tatusiu bo ja Ce mieć siostrzycke – powiedziała
- A mama co na to ? – spojrzałem na dziewczynkę
- Mówjiła zjebym z tjobą gadała – wyjaśniła
- Kochanie ale wiesz że na rodzeństwo i tak będziesz musiała czekać ?
- Dlacego ? – zdziwiła się – Przecież tjo bocjan psynosi dzjecji
- no to nie jest tak do końca prawda – uśmiechnąłem się
- No tjo skąd sje bioroł ? – zastrzeliła mnie tym pytaniem
- Wiesz … - zastanawiałem się nad sensowną odpowiedzią , nerwowo gładząc idealnie ułożone włosy- Mamusia i tatuś muszą się troszkę poprzytulać i potem w brzuszku mamy jest dzidziuś
- Cyli jak ja psytulam sje djo misia to tes będę miała dzidziusia ? – spytała przestraszona a ja wybuchłem śmiechem
- Nie kochanie – pocieszyłem małą blondyneczkę i do końca wyprawy skupiony byłem tylko na drodze. Po 30 minutach dotarliśmy na miejsce. Wziąłem Ninkę na ręce i razem zapukaliśmy do mahoniowych drzwi. Otworzyła mi jak zwykle moja mama .
- Wit … - przerwała skupiając wzrok na dziewczynce która bawiła się kołnierzykiem mojej kurtki
- Cześć mamo – pocałowałem kobietę w policzek i wszedłem do środka. Posadziłem Ninkę na niskiej komodzie i zdjąłem buciki
- Marco a kto to jest ? – zapytała
- Moja córka – oznajmiłem z uśmiechem – Podobna co nie ? – przybliżyłem swoja twarz do zawstydzonej buzi Ninki
- OOOo – do korytarza wszedł mój tata – No to chyba mogę ci pogratulować – wyciągnął w moją stronę dłoń aby przybić piątkę – To teraz ty mała – uśmiechnął się ale dziewczynka wtuliła się w moje ramię
- Młoda – pocałowałem ją w główkę – Pójdziesz do dziadka ?
- nje – powiedziała cicho kurczowo trzymając się mojej szyi 
- A pograsz ze starym dziadkiem w piłkę ? – zapytał mój tata
- A umies ? – spojrzała na niego niczym na kretyna 
- No jasne ! – prychnął – chodźmy – Ninka zeszła z moim rąk i pobiegła z dziadkiem do salonu
- Istna mamusia – westchnąłem a moja mama zaciągnęła mnie do kuchni
- Masz pewność że to twoje dziecko ? – zapytała ze stoickim spokojem
- Tak – potwierdziłem zaglądając do garnków które stały na blacie
- A matka dziewczynki ?
- Jesteśmy razem od niedawna – wytłumaczyłem konsumując puree z czerwonej kapusty – moje ulubione
- A mała ma już 3 lata – zauważyła
- No tak … - westchnąłem – Zdradziłem ją i każdego dnia tego żałuję 
- Oj Marco jaki ty jesteś naiwny – pokręciła głową – Każda z twoich byłych ma dziecko ale dziwne że nie twoje
- Mamo tym razem to ja spieprzyłem sprawę
- Zawsze tak mówisz choć wszyscy wiemy że to nie twoja wina – upierała się przy swoim. Odkąd pamiętam tak było. Ja jestem święty a moje dziewczyny to diabły wcielone a  ona żadnej innej wersji znieść nie może
- Tym razem to ja jestem winny
- Oj synuś , synuś – poklepała mnie po plecach i usiadła przy stole czytając jakąś gazetę. Poszedłem do salonu gdzie Ninka śmiała się ze swojego dziadka który właśnie leżał na podłodze ciężko oddychając
- Kochanie będziesz grzeczna ? – złapałem ją za bioderka
- Tak tato – potwierdziła . Pocałowałem ją w policzek i udałem się do korytarza
- Marco ! – zatrzymała mnie mama – Przyjedz z nią , musze sprawdzić czy na ciebie zasługuje
- Mamo błagam tylko żadnych detektywów – założyłem kurtkę
- O nic się nie martw – puściła mi oko i wróciła do kuchni. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę powrotną. Bałem się spotkania Alex z moim rodzicami. Nie chcę aby mój udany związek zakończył się właśnie przez mamę . Wszedłem po cichu do domu. Rozejrzałem się dookoła i wtedy zobaczyłem ją jak schodzi po schodach niczym bogini. Gdyby nie ta impreza najchętniej nie wypuściłbym jej z łóżka.

czwartek, 7 sierpnia 2014

XXVI



Obudziły mnie gorące promienie ogrzewające moją twarz. Byłam zdetermionawana i gotowa aby to zrobić. Założyłam bawełniany szlafrok na ramiona i po drewnianych schodach udałam się do kuchni w której rządził blondyn.  Zaszłam za niego i drżącą ręką dotknęłam jego ramienia
- Marco … - szepnęłam odwracając go w swoją stronę. W jego oczach było widać zdziwienie spowodowane moim dość czułym tonem głosu – Przepraszam … za wszystko – powiedziałam i stęskniona za jego bliskością wpiłam się w jego krwiste usta. Marco dostał zielone światełko i doskonale wiedział co ma zrobić. Złapał moją pupę i uniósł do góry tak abym mogła usiąść na zimnym blacie.
- Kocham cię wiesz ? – powiedział nieco zdyszany opierając swoje czoło o moje. Z mojego ramienia zrzucił szlafrok a następnie zsunął ramiączko od czarnego stanika. Schylił się i musnął mój obojczyk. Z moim ust wydał się cichy jęk. Było to dość długie muśnięcie podczas którego zręczne ręce Marco rozwiązały kokardkę zawiązaną na środku szlafroka. Pragnęłam go teraz , zaraz . Tęskniłam za nim dziś bardziej niż każdego dnia spędzonego bez jego czułego a jakże męskiego i stanowczego głosu , dotyku i subtelnych pocałunków …
- Też cię kocham – wyszeptałam prosto w jego usta co poskutkowało tym że przegryzł moją dolną wargę a jego przyjaciel stawał się coraz fajniejszy . hahah . Nasze usta znów powtarzały te same ale coraz bardziej namiętne ruchy a jego ręce dotarły do moich czarnych , koronkowych majteczek
- Chcesz tego ? – zapytał patrząc w moje oczy
- Tak – potwierdziłam zdyszana i zaczęłam majstrować przy pasku jego spodni. Nagle na dół zbiegła Ninka co było dla mnie zdziwieniem gdyż rannym ptaszkiem to nie była.
- FUUUUJJJJ – jęknęła zniesmaczona i odwróciła się w druga stronę – Mama i tata sje cjałują ! – zakryła oczy a Marco puścił mnie ze swojego uścisku. Szybko zeskoczyłam z blatu i dokładnie zakryłam swoje pół nagie ciało. Marco widząc rumieniec na moim policzku uśmiechnął się słodko jakby w ogóle nie obchodziło go to co zobaczyła nasza trzyletnia córka.
- Kto jej to wytłumaczy ? – mruknęłam do jego ucha po czym delikatnie je przegryzłam
- Może nie będzie pytać – wzruszył ramionami i podszedł do dziewczynki. Złapał ją w pasie i na baranach przyniósł do stołu po czym usadził na krzesełku
- Tatusiu a zadzwonis do Lisy bjo mji sje nudzji ? – zapytała wcinając kanapkę
- Oczywiście skarbie – potwierdził i z tylniej kieszeni swoich spodni wyjął I Phona . Z długiej listy kontaktów , wybrał odpowiedni numer i wykonał połączenie. Nie całą godzinę później w naszym domu , chyba już mogę tak powiedzieć , pojawiła się cała rodzina Leitnerów. Dziewczynki od razu pobiegły do pokoju a ja zaparzyłam herbatę i na srebrnej tacy przyniosłam ją do salonu stawiając na niskim stoliku. Usiadłam obok Marco który objął mnie ramieniem a swoją prawą rękę położył na moje biodro. 
- No to teraz nie ściemniajcie – zaczął Moritz – Jesteście razem ? – zapytał głupkowato się śmiejąc a my z Marco wymieniliśmy się spojrzeniami   
- Ty to naprawdę jesteś tępy – westchnęła zażenowana Iza łapiąc się za głowę
- Dobrze tylko proszę nie denerwuj się – Mo pocałował ukochaną w policzek a ja zachichotałam cicho pod nosem 
- Taatusiuuuuuuuuuu – wołała Ninka zbiegając ze schodów a za nią Lisa. Obie usiadły na kolanach u swoich ukochanych tatusiów
- Słucham ? – zapytał Marco
- Zabises mje na tlening bjo Lisja tes idzje ?
- Oczywiście że tak kochanie – powiedział potulnie blondyn i pocałował swoją namiastkę w czoło
- Ooo patrzcie jaki ojciec – krzyknął uradowany Moritz – Alex masz na niego świetny wpływ – zwrócił się do mnie
- Się wie – odpowiedziałam zadowolona i pocałowałam blondyna w policzek. Leitnerwowie posiedzieli u nas jeszcze godzinkę po czym zebrali się do domu. Tylko czekałam na tą chwilę aż napaleni na siebie zostaniemy sami. Marco położył Ninkę spać a ja w tym czasie wzięłam prysznic. Kiedy wyszłam z zaparowanej łazienki chłopak oglądał telewizję . Widać ze był znudzony lecącym właśnie programem muzycznym . Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na kolach
- To pani Alexandro Schoch – zaczął oficjalnie – Zostaniesz moją dziewczyną ?
- A jak myślisz ? – zaczęłam się z nim droczyć
- Myślę że potrafię cię przekonać – wziął mnie na ręce i zaniósł wprost do sypialni gdzie dokończyliśmy to co zaczęliśmy rano.

***
W końcu Alex może być tylko moja i jestem pewien że tego nie schrzanię . Za długo walczyłem o jej miłość żeby to stracić. Ta noc była cudowna. Wróciły te najpiękniejsze wspomnienia. Obudziłem się obok niej. Wyglądała równie pięknie z tymi roztrzepanymi włosami , którymi nie omieszkałem się bawić , i bez makijażu. Naturalna była jeszcze piękniejsza. Musnąłem lekko jej obojczyk. Dziewczyna wzdrygnęła a potem otworzyła zaspane oczy
- Spóźnisz się – jakże „miło” mnie przywitała 
- Już mnie wyganiasz ? – zrobiłem smutną minę i przejechałem palcem wzdłuż długości jej nagiego ciała
- Przepraszam –  uśmiechnęła się słodko i zaczęliśmy się całować. Delikatnie i subtelnie. Taka bliskość naszych ciał zetkniętych ze sobą w zupełności nam wystarczała. Niestety nasze amory przerwała Ninka która wybiegła do sypialni ubrana w swój strój treningowy
- Znowuuuu – jęknęła zniesmaczona i zakryła oczy rączką – Tatusiu spóźnimy się
- Następna no ! – krzyknąłem roześmiany – Kochanie zjedz śniadanie a ja już się ubieram – rozkazałem a Ninka zbiegła na dół
- Dlaczego to zrobiłeś ? – zapytała blondynka odczytując moje intencje
- Nie udawaj że nie wiesz na co mam … mamy ochotę – szybko się poprawiłem
- No nie – wytknęła mi język
- Na ciebie – znów zacząłem ją całować , tym razem nachalniej , pieszcząc doskonałe piersi.
- Później – przerwała
- No cóż – niechętnie wstałem z łóżka i ubrałem na siebie treningowe ubrania. Zebrałem wszystkie rzeczy w torbę  i zapiąłem Ninkę w foteliku. Z tego mojego małego szkraba robi się istna mamusia , ale najbardziej cieszy mnie to że lubi piłkę nożną. W niecałe piętnaście minut dotarliśmy na stadion. Ninkę oddałem pod opiekę Kloppa który uwielbia dzieci , a sam pobiegłem do szatni się przebrać. Niestety nie było mnie dłużej niż zaplanowałem a wszystko to przez nowe kawały którymi podzielić się z nami musiał Błaszczu .
-  No to stary pochwal się córką – powiedział Łukasz a przestraszona Nina przytuliła się do moich kolan
- Tjatusiu a ktjo tjo jet ? – zapytała a ja wziąłem ją na ręce
- To jest wujek Łukasz , tam Nuri , Kuba , Kevin , Roman [ … ] – wymieniałem pokazując kolejnych członków drużyny
- Wjencjej ich matjka nje miala ?! – zdziwiła się a ja parsknąłem śmiechem
- Za to będziesz miała dużo prezentów – pocałowałem ją we włosy
- Reusy ! – zawołał Mitchell – Jutro imprezka urodzinowa Roberta , bierzesz matkę Ninki i wpadacie
- Aby się tylko zgodziła – westchnąłem
- Dziewczyny na pewno ją polubią …
- Jej to powiedz a nie mi
- Marco masz śliczną córę ale chyba czas trenować – naszą rozmowę przerwał Jurgen który nie lubił spóźniania się i innych wybryków
- Tak jest trenerze – przytaknąłem i wraz z Langerakiem pobiegliśmy do trenujących już chłopaków a Nina przez trwający trening była chyba najszczęśliwszą ze wszystkich tam zgromadzonych gdyż trener mimo swojego dobrego humoru dał nam nieźle popalić. 


----------------------------------------
To chyba moja pierwsza notka pod rozdziałem od dłuższego czasu , ponieważ mam dwie ważne ( albo 3 ? xd  )  wiadomości : 

1) Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować to zapraszam na bloga --- > marcoiolastory.blogspot.com do zakładki " O mnie

2) Chciałam polecić bloga koleżanki która dopiero zaczyna --- >  http://aleksandra-and-robert-love.blogspot.com/

3 ) Kolejny rozdział pojawi się w czwartek , ponieważ wyjeżdżam do Warszawy na weekend , a już kolejny zgodnie z ustalonym terminem , czyli w piątki.

 Miłego czytania :* 
Pozdrawiam , Alex