piątek, 28 listopada 2014

XXXII



Dzień 3 marca pamiętać chyba będę przez całe życie. Słońce wyszło na sam szczyt a pod domem właśnie zakwitły krokusy. Wydawało by się że wszystko wraz z wiosną budzi się świeże , lekkie i czyste jak śnieg , który zginą w natłoku budzącej się zielonej trawy. Razem z moim nadgorliwym chłopakiem postanowiliśmy,  że zaczniemy przygotowania do przyjścia na świat naszego drugiego potomka, a raczej to on truł mi dupę , a ja zgodziłam się tylko dlatego żeby spokojnie dokończyć jedzenie lodów miętowych.
- Ja tjam nje Pojdę – Nina skrzyżowała ręce na piersiach i usiadła na ławeczce.
- Kochanie obiecuję ci, że odbierzemy cię jak najszybciej – próbowałam ją przekonać , zawiązując sznurówki na różowych bucikach na zmianę.
- Słońce pamiętaj co ci tata mówił.– puścił małej oczko opierając się o jedną z szafek przedszkolnej szatni.
- A co wy macie za tajemnice ? – zapytałam, wieszając kurteczkę na wieszaku.
- Nie powiemy. – Ninka od razu się rozchmurzyła, a na dodatek pokazała mi swój jęzorek.
- To chociaż daj mamusi buziaka na pożegnanie. – nastawiłam policzek.
- Nje bo tjatus powjedzjał zje jestem duzia i tjo wstyd. – wytłumaczyła, a ja z wrogością popatrzyłam na Marco. Przecież on mi córkę demoralizuje !
- Policzę się z tobą w domu. – wbiłam mu palce w żebra, wychodząc z pomieszczenie.
- czekam ! – krzyknął uradowany prowadząc małą , blond piękność do odpowiedniej Sali , w której już bawili się jej koledzy i koleżanki. Kiedy wrócił pojechaliśmy do sklepu z farbami.
- Ale ja chcę żółty ! – krzyknęłam oburzona.
- Kochanie, ale ja czytałem że przy zielonym dziecko się lepiej rozwija. – położył ręce na moich ramionach
-Miejmy nadzieję, że nie będzie taką zboczoną lamą jak ty. – westchnęłam i podeszłam do kasy , a zaraz za mną Marco z dwiema puszkami zielonej farby. No cóż , przecierpię to. Po zapłaceniu wstąpiliśmy jeszcze do restauracji po ulubioną zupę kalafiorową Ninki ,  a następnie do jej przedszkola. Nie chcę, aby przychodziła tutaj z przymusu,  a mimo wszystko przecież obiecałam jej, że przyjdziemy wcześniej. Nigdy nie zawiodłam własnej córki i nawet teraz tego nie zrobię. Wielkie było nasze zdziwienie, kiedy w Sali spotkaliśmy nową pracownicę.
- Ale państwo nie potrzebnie przyszli. – podeszła do nas. – Ninkę odebrał dziadek. – oznajmiła, a mi zwariował świat.
- Czy pani zupełnie oszalała ! – krzyknęłam, a do moich oczu napłynęły łzy. Nie mogę pozwolić, aby ten bydlak zrobił jej coś złego. Kiedy tylko próbuję oderwać się od przyszłości , ta wraca zawsze ze zdwojoną siłą zupełnie, jak bumerang.
- kochanie spokojnie. – Marco przytulił mnie do siebie. - Jest pani kompletnie nie odpowiedzialna […] Spotkamy się w sądzie! – pogroził i wyszliśmy. Przez całą drogę, jak i w domu, nie mogłam się uspokoić. Ninka to mój największy skarb , któremu nic się nie może stać.  Nigdy !
- Cicho już. – Blondyn podał mi ciepłą herbatkę, a ja jeszcze bardziej nasunęłam koc na nog.
- A co jak on jej coś zrobi ? – zapytałam trzęsącym się głosem, mając w myślach już najczarniejsze scenariusze.
- Policja już jej szuka. – złapał moją dłoń. – Obiecuję ci, że Nina wróci do nas cała i zdrowa, ale ty też musisz o siebie dbać. – ucałował mnie w skroń i delikatnie pogładził po brzuchu.
- Kocham cię. – powiedziałam, a jego niewyłudzane pieszczoty i pocałunki sprawiły że odprężona udałam się spać.

***
Kiedy dziewczyna zasnęła, Marco zaniósł ją do ich wspólnej sypialni. Sam nie czuł się dobrze, ale chciał być twardy … dla niej . Nie mógł pozwolić, aby się denerwowała, bo przecież za zaledwie pięć miesięcy urodzi jego dziecko , które tak samo jak matka odczuwa wszystkie stresy. Kolejny raz złapał za telefon i zadzwonił na policję, aby sprawdzić jak idą poszukiwania. Nic nowego „ musimy czekać , proszę być cierpliwym” .Takie gadanie doprowadza człowieka do białej gorączki , a on musiał zrobić coś żeby jego rodzina znów była szczęśliwa.

***
Pierwszy raz poznałam swojego dziadka. Nigdy go nie widziałam. Nawet nie przychodził na moje przedstawienia do szkoły. Ogółem jest bardzo fajny … kupił mi lody , czekoladę , ubranka i dużoooo zabawek tylko ja tęsknię za mamusią , tatusiem i moim rodzeństwem , które jest w brzuszku u mamy. Bardzo ich kocham i muszę być grzeczna to wtedy mnie dziadziuś odda. Tak powiedział … 


------------------------------------------
Jeśli ktoś zagląda na bloga o Oli i Marco to wie, że to już koniec. Mówię to, ponieważ aktualnie będę się skupiać na tym opowiadaiu, gdyż z rozdziału na rodział jest coraz gorzej. Są krótkie, język mało bogaty, krótkie i bezsensowne przemyślenia - MUSZĘ TO ZMIENIĆ ;) 
Pozdrawiam, kochani :*

piątek, 21 listopada 2014

XXXI



Obudziłam się czując jak ciepłe opuszki palców Marco błądzą po moim nagim ciele. Nie otwierając powiek , uśmiechnęłam się szeroko.
- Widziałem że nie spałaś – mruknął i pocałował mnie w skroń – Myślisz że ono jest szczęśliwe ? – położył rękę na moim brzuchu. Jego oczy wydawały się być takie szczęśliwe i wypełnione miłością. Tak samo jak i moje. Nie wiem czym zasłużyłam sobie na tak wspaniałą rodzinę jaką obdarzył mnie los.
- No jeśli mama jest szczęśliwa. – przegryzłam dolną wargę.
- A jest ? – uniósł brew.
- No oczywiście. – prychnęłam i aby zapewnić blondyna namiętnie pocałowałam go w usta.
- Jakoś ci nie wierzę. – powiedział.
- A mam jeszcze raz potwierdzić ? – zrobiłam korcącą minę.
- Nie, ale powiedz co się stało. – Ja to jednak nie potrafię kłamać.
- Robert i Ania się rozstali. – westchnęłam, opadając na miękką poduszkę.
- I to jest takie straszne ? Anki i tak nikt nie lubi. – wzruszył ramionami.
- Oni rozstali się przeze mnie. Ona myśli że Robert nadal jest we mnie zakochany.– wyjaśniłam. – Czy ty tego nie widzisz ? Nie pasuję do waszego świata , jestem inna. – odpowiedziałam stopniowo zniżając głos.
- Skarbie posłuchaj. – złapał mnie za ramiona. – Ja kocham ciebie tak jak niebo kocha ptak i nigdy nie przestanę bo ty jesteś moim snem , dla ciebie zmienię się bo jesteś ideałem. Nie ważne co mówią ludzie w tym moja mama. Jesteście moją rodziną i zawsze będziesz najważniejsza.
- Wierzę ci. – uśmiechnęłam się lekko. – Ale teraz idź pod prysznic, bo jedziesz alkoholem.
- Ej no , a ja myślałem że pomogę ci się odprężyć. – zrobił swój zboczony uśmiech i złapał mnie mocno za biodra , które wcisnął w giętki materac.
- Przykro mi , ale zaraz wstanie Nina.
- Tylko nie myśl o problemach , są lesze rzeczy. – musnął skórę mojego ramienia.
- Robię to dla ciebie. – pogroziłam mu znacząco palcem.
- Kocham cię. – uśmiechnął się szeroko i znów wpił się w moje usta. W trakcie pocałunku znów głaskał mój brzuszek co momentami było co najmniej śmieszne gdyż mam łaskotki. – A raczej was. – dodał i nagi poszedł pod prysznic. Normalnie aż gorąco zrobiło mi się na sam widok. Skarciłam się w myślach i ogarnęłam sypialnię , która po wczorajszych wybrykach wyglądała jak co najmniej pobojowisko. Okryta szlafrokiem zeszłam na dół, gdzie przy stole siedziała Ninka zamyślona jak nigdy.
- Cześć skarbie. – pocałowałam ją w główkę i do szklanki nalałam sok pomarańczowy.
- Mamusiu a muse isc jutlo do psedskola ? – zapytała odrywając się od kolorowania.
- Kochanie. – odstawiłam kubek i uklęknęłam obok dziewczynki trzymając za jej malutkie i kruche kolanka. – Dzisiaj jest niedziela i razem z tatusiem będziemy się bawić, ale jutro musisz iść.
- Ale ja nie Ce ! – krzyknęła i skrzyżowała rączki na piersiach.
- A to dlaczego ? – zapytałam zdziwiona zachowaniem małej blondyneczki. Przecież nie raz nie mogła się doczekać spotkania z rówieśnikami a teraz ?
- bo tjam jest taki Leo i onj mje podlywa.
- Kotku. – ledwie powstrzymałam się aby nie wybuchnąć śmiechem. – Tatuś mamusie też podrywa i mama jest szczęśliwa.
- A tatuś powiedzjał zjebym mu obiła lyj.
- Co ?! Kochanie nie można bić innych. – powiedziałam, kiedy rozległ się dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich śliczną dziewczynę. To jego kochanka? Uśmiechnęła się tylko i zapytała:
- Jest Marco ? – w tym momencie moje serce jakby chciało wyskoczyć … ze wściekłości.
- Tak, proszę. – opanowana zaprosiłam ją do domu czekając na rozwój wydarzeń.
- Mela, co ty tu robisz ? – zapytał zaskoczony jej obecnością w naszym domu. Dziewczyna uwiesiła mu się na szyi i wycałowała w oba policzki. 
- Mamo ktjo to jest ? – zapytała Nina trzymając kurczowo mojego szlafroka.
- Nie wiem kochanie. – mówiłam z gulą w gardle.
- No myślałam, że się ucieszysz braciszku. – powiedziała a mi w jednym momencie zrobiło się głupio i wstyd. Jak mogłam tak pomyśleć ?  Marco to najuczciwszy facet jakiego spotkałam do tej pory.
- Przyszłam zaprosić was na kolację do rodziców. – oznajmiła.
- Ty to wymyśliłaś ? – zapytał blondyn wycierając ostatnie krople wody z umytych wcześniej włosów
- Tak ale przecież ona musi zaakceptować wasz związek.
- W takim razie przyjdziemy. – powiedział dosadnie patrząc w moją stronę. Cholernie bałam się tego spotkania. Coś czuję że to będzie najgorszy dzień w moim życiu. Czy słusznie ? Bez wątpliwości nadchodzący czas wywróci życie bohaterów do góry nogami. 

piątek, 14 listopada 2014

XXX



Obudziła mnie moja kochana córcia , która szczęśliwa wskoczyła na moje łóżko strącają tacę ze śniadaniem , które pewnie zostawił dla nas Marco.
- Ups – zakryła usta rączką a ja posłałam jej szeroki uśmiech i usadziłam na swoich kolanach.
- Nic się nie stało skarbie. – pocałowałam ją w główkę. – Zaraz to posprzątamy.
- Mamusiu a pojdzjemjy dzjisijaj do Sary ? – zapytała kołysząc nóżkami, kiedy ja wycierałam plamę z soku pomarańczowego.
- Oczywiście – przytaknęłam i wzięłam drugą chusteczkę , wyrzucając zużytą do kosza.  – Ale po południu idziemy do Oliwki.
- Nje znjam jej – powiedziała tuląc do siebie brązowego misia
-To poznasz. – wyciągnęłam do niej lewą dłoń. Razem zeszłyśmy na dół , gdzie przygotowałam dla nas owsiankę z owocami. Po śniadaniu ubrałyśmy się i wyszłyśmy w stronę domu Piszczków. Pogoda była piękna, a powietrzu już można było wczuć zbliżającą się wielkimi krokami wiosnę.
- Napijecie się czegoś ? – zapytała Ewa obierając od nas kurtki , które równiutko powiesiła na wieszaku. Ninka od razu pobiegła do Sary i razem zaczęły bawić się w domek dla lalek. Zabrałam swoją torbę z podłogi i udałam się do kuchni gdzie brunetka szukała czegoś w szafkach.
- To może herbaty … zielonej. – uśmiechnęłam się i usiadłam na krześle obitym białą skórą.
- Robi się – odpowiedziała stawiając wodę na płycie indukcyjnej. 
- Sala a wies zje mój tatuś uklęknął psed mamusią i sją meziem i ziona – pochwiała się Nina, czesząc złotym grzebyczkiem długie , blond włosy swojej lalce.
- Moi rodzice już sją – odpowiedziała Sara ustawiając malutkie mebelki w swoim jeszcze mniejszym pokoiku.
- Ale ja bedje mjec braciszka albo siostrzyczke a ty nie – pokazała jej język. Zaśmiałam się cicho i wtedy napotkałam badawczy wzrok Ewy.
- No co ? – zapytałam uradowana.
- Czemu się nie chwaliłaś ? – postawiła przede mną czerwony kubek z cieczą.
- To nie jest wszystko takie proste. – westchnęłam ciężko. – Mama Marco mnie nie akceptuje za moją przeszłość , zresztą nie tylko ona – machnęłam ręką.
- To kto jeszcze ? – zapytała przejęta.
- Anka. – powiedziałam z niesmakiem.
- Ona ?! – prawie zakrztusiła się popijaną herbatką różaną , którą uwielbia – Nią się nawet nie przejmuj , Lewy i tak w końcu wywali ją na zbity pysk !
- To aż tak jej nie lubicie ?
- Na naszą przyjaźń trzeba sobie zasłużyć. – puściła mi oczko. Rozmawiałyśmy tak jeszcze godzinę kiedy przyszedł czas aby wracać do domu.
- Mamo ale jesce tylko tsy minuty. – prosiła Nina kiedy dopinałam zamek w jej różowej kurteczce.
- W domu czeka już tatuś. – oznajmiłam i wcisnęłam na jej blond czuprynkę czapkę.
- W takim razie widzimy się u Błaszczykowskich. – z Ewą pożegnałyśmy się buziakiem w policzek po czym opuściłyśmy ciepłe mieszkanie. Przez całą drogę  czułam jakby ktoś nas śledził. Przyśpieszyłam kroku co z tak małym dzieckiem nie było łatwe. W domu znalazłyśmy się prędzej niż myślałam.
- cześć dziewczyny – od progu przywitał nas Marco . Pocałował mnie w policzek i uklęknął obok Ninki , która z nietęgą miną pozwoliła zdjąć sobie kurteczkę. Oswobodzona ze wszelkich zbędnych ubrań rzuciła się na kanapę i włączyła ulubione bajki.
- A jej co ? – powiesił nasze płaszcze na wieszaku
- Woli bawić się z Sarą niż siedzieć ze starymi rodzicami. – zaśmiałam się i przytuliłam do blondyna.
- A co u Ewy ? – położył ręce na moich biodrach.
- Nie bądź taki ciekawy. – pstryknęłam mu palcem w nos.
- Ale dzisiaj i tak powiem wszystkim że zostanę ojcem. – wyszczerzył swoje śnież białe zęby.
- Chwalipięta. – skwitowałam , pocałowałam go przelotnie w usta i pobiegłam na górę aby się przygotować
***
- Alex już ? – zapytał znudzony opierając się o drzwi łazienki
- Chwilkę. – oznajmiłam i na koniec musnęłam usta błyszczykiem
- Ninka a ty jesteś gotowa ? – zajrzał do pokoju naszej małej księżniczki.
- Szukam bucików – krzyknęła siedząc w wielkiej szafie
- Boże – złapał się za głowę blondyn na co westchnęłam.
- Przyzwyczajaj się bo co będzie jak będziemy mieć drugą córkę ?
- To zrobimy sobie jeszcze jednego dzidziusia – uśmiechnął się zboczenie. Pokręciłam tylko głową z krótkim westchnieniem i wszyscy udaliśmy się do holu.

***
- Zostanę ojcem – pochwalił się Marco obejmując mnie delikatnie w pasie.
- No to gratulacje – poklepał przyjaciela po plecach Kuba. Sądząc po minach innych cieszyli się wraz z nami. Tuż po 23 postanowiłam pójść po Ninkę do pokoju w którym bawiły się dzieciaki. Wchodząc po schodach usłyszałam dość głośną kłótnię.
- To koniec Anka – oznajmił twardym głosem – Mam tego dość !
- Ty masz dość ?! A co ja mam powiedzieć ! Dla ciebie poświeciłam wszystko !
- Ale nie trawisz moim przyjaciół a z kimś takim nie mogę być. – tłumaczył zachowując spokój.
- Podoba ci się ta pizda ?!
- O co ci chodzi ?
- O tą dziwkę Alex. – krzyknęła a mnie zakuło coś w sercu. – Ślepa ani głucha nie jestem. Wiem że byliście razem ale chyba o niej nie zapomniałeś , mam rację ? Tylko pamiętaj że ona jest z Marco.
- Kto jak kto ale ty kazań mi nie będziesz prawić ! Bynajmniej Marco zostanie drugi raz ojcem a ja co ?!
- Nie jestem maszynką do rodzenia dzieci ! Zapłać takiej jak ona to na pewno urodzi ci bachora.
- Teraz przesadziłaś. – złapał ją mocno za nadgarstki za co dostał jednym z chwytów karate. Nie zważając na nic podbiegłam do niego i podałam chusteczkę aby wytarł krew lejąca się z nosa.
- Zadowolona ?! – popatrzyła na mnie ze wściekłością ?! Teraz chyba powinnaś stać na autostradzie, a nie siedzieć tu co ? Aaa przepraszam może właśnie przyszłaś do klienta który właśnie ze mną zerwał.
- Wynoś się stąd. – wycedził Lewy patrząc w moje oczy do których napływały gorzkie łzy. – Jutro ma cię nie być w moim mieszkaniu. – dodał po chwili.
- Oczywiście – przytaknęła robiąc przesłodzony uśmiech i odgarnęła włosy do tyłu. Wyszła dumna i wyprostowana.
- Przepraszam za nią. – Robert wstał z podłogi.
- Nie szkodzi – otarłam mokre policzki.Dlaczego kiedy coś zaczyna się układać potem musi się to spieprzyć. Doprowadziłam się do porządku i zabrałam Ninkę. Szybko wyszliśmy z rezydencji Błaszczykowskich. Zmęczona Ninka po wejściu do domu od razu usnęła. Wzięłam relaksującą kąpiel i weszłam do sypialni, gdzie czekał Marco w samych bokserkach. To on pomógł mi zapomnieć o tych przykrościach chyba wiadomo w jaki sposób. Tego domyślił by się chyba każdy idiota.  


------------------------------------------
Znów się spóźniłam xd. ;D
Ale oglądałam mecz Polska- Gruzja. O ile można to tak nazwać xd. W między czasie kończyłam 3 część trylogii 50- sięciu  twarzy Grey'a i podnosiłam głowę, kiedy komentatorzy mówili o jakiś akcjach podbramkowych. 
Tak, czy inaczej wygraliśmy (4:0) 
Dobrej nocki życzę ;)
Alex :*

niedziela, 9 listopada 2014

XXIX



-Widzisz co narobiłaś  !– syknąłem w stronę matki , która siedziała próbując uspokoić Ninkę lecz ta mimo swojego wieku winiła nowo poznaną babcie za wypadek ukochanej matki. Sam piłkarz był bardzo zdenerwowany. Nawet nie zdążył nacieszyć się  blondynką a już pojawiają się kłopoty i to przez własną matkę , która jak zwykle macza palce w nie swoich sprawach.
- Przepraszam ale chciałam żebyś był szczęśliwy – wyjaśniła patrząc na zmartwioną twarz syna w odbiciu małego lusterka samochodowego otoczonego czarną , plastikową obwódką. Nie przestawała jednak głaskać Ninki po włosach . Mała dziewczynka miała dość zachowania babci i wykorzystała moment jej nieuwagi. Z całej uderzyła ją swoim ulubionym misiem.
- Zasłużyłaś siebie – stwierdził tata Marco , który już widział jak jego małżonka miała ochotę rozszarpać dziecko mimo że w jeden wieczór zdążyła pokochać tą małą istotkę jako swoją wnuczkę. Mogła zaakceptować  wszystko , ale przeszłość Alex niezbyt ją przekonywała. Od zawsze widziała syna u boku pięknej kobiety  z bogatego domu , mające normalną rodzinę i z wykształceniem aby nie siedziała tylko na garnuszku u syna , a mogła sama znaleźć pracę dopóki nie doczekali by się potomków , którymi kobieta chętnie zaopiekowała  by się, kiedy młoda mama wróciłaby do pracy. Z dniem w którym poznała partnerkę jedynego syna jej marzenia prysły niczym bańka mydlana.
- Przepraszam mogę wiedzieć gdzie leży pani Alexandra Schoch – zapytał zdyszany piłkarz , trzymając na rękach trzyletnią córeczkę. Recepcjonista uśmiechnęła się do tej dwójki i podała paczkę chusteczek higienicznych. Dziewczynka nieśmiało wyciągnęła jedną i wydmuchała nosek po czym ze złości przykleiła ją do nowego płaszcza swojej babci . Recepcjonistka przejrzała kilka papierów i spojrzała na zdenerwowanego Reusa
- Spokojnie – powiedziała potulnie – Pani Schoch leży w Sali 309 – oznajmiła a cała czwórka udała się do windy. Jakaś część śmieszyła Marco widząc jak jego malutka córeczka potrafi być charakterna. W każdym calu przypominała mu Alex z czego najbardziej niezadowolona była babcia. Nie potrafiła znieść na sobie widoku ludzi patrzących na jej płaszcz ufajdany glutami.
- Wy zostańcie na korytarzu – nakazał blondyn wychodząc z windy. Ujął malutką rączkę Ninki i złapał za klamkę białych drzwi. Otworzył je całkiem niepewny  tego co może zobaczyć. Jego umysł wyprodukował już najczarniejsze scenariusze. Wielkim szczęściem dla mężczyzny był widok swojej ukochanej tylko z kilkoma siniakami. Twarz małej dziewczynki od razu  wypromieniała. Pełna radości wskoczyła na łóżko , gdzie znajdowała się blondynka. Przytuliła ją mocno jakby nigdy więcej nie miały się spotkać.
- Skarbeńku z mamą wszystko w porządku nie musiałaś płakać – pogłaskała ją po włosach i pocałowała w sam czubek nosa , który odziedziczyła po ojcu . Marco w tym czasie zza łóżka wyciągnął taboret i wygodnie się na nim usadowił trzymając rękę ukochanej – Marco ja cie przepraszam
- Kochanie nie masz za co – uśmiechnął się – Ninka już wytłumaczyła babci że tak robić nie wolno co ?
- Tjak ! – przyznała tuląc się do swojej rodzicielki. Marco wyjaśnił wszystko swojej ukochanej na co wszyscy wybuchli śmiechem. Tę rodzinną sielankę przerwał lekarz , który wszedł do Sali.
- Widzę że państwo szczęśliwi – uśmiechnął się
- Bardzo – przyznał Marco i pocałował Alex w policzek za co ta skarciła go wzrokiem , który następnie skupiła na lekarzu który miał najwyraźniej coś ważnego do powiedzenia.
- Wypadek nie był aż tak poważny i z dzieckiem jest wszystko w porządku
- Jakim dzieckiem ? – zdziwiła się blondynka
- Ah tak ! – teatralnie wyprostował palec  – Mogła pani nie wiedzieć bo to dopiero początek ciąży  
- Przecież to nie możliwe – dziewczyna kręciła głową z niedowierzaniem
- Możliwe kotku – zapewnił Marco z niegrzecznym uśmiechem na twarzy
- Przepraszam ale obowiązki wyzywają – oznajmił lekarz patrząc na drogi , srebrny zegarek. Wysilił się jeszcze na krótki uśmiech i opuścił salę
- A cjo tjo jest ciąza ? – zapytała dziewczynka, która nie rozumiała prawie nic z tej rozmowy
- Będziesz miała braciszka albo siostrzyczkę – oznajmił z bananem na twarzy Marco
- Ale fajnieee – mała zaczęła skakać po łóżku
- Marco a co powie twoja mama ? – zapytała zaniepokojona dziewczyna która mimo wszystko cieszyła się z tej wiadomości. Tym razem dziecko , które nosi pod sercem będzie miało pełną rodzinę od początku.
- Ty i nasze dziecko jesteście najważniejsze . Nic więcej się nie liczy – zapewnił i ucałował swoją ukochaną w usta. Kiedy dziewczyna zajęta była pieszczotą on ręką dotarł do jej brzuszka - Będziesz wspaniałym piłkarzem – stwierdził pomiędzy pocałunkami
- Kocham cię – powiedziała roześmiana dziewczyna uświadamiając jak fantastyczną ma rodzinę. Jeśli myślicie że życie Marco i Alex będzie usłane różami to się mylicie. To dopiero początek ich problemów … Czy miłość pomoże im przetrwać nadchodzące trudności ? Zobaczymy … 


-------------------------------------------
Trochę późno, ale ważne, że w terminie :D