- Ogłaszam Was mężem i żoną.- oznajmił ksiądz na koniec tej
ceremonii i uniósł charakterystyczne dłonie. Moritz zabrał welon z twarzy Izy i
czule ją pocałował. Przez całą tą godzinę wyobrażałem sobie mnie i Alex przed
ołtarzem. Wierzę, że to marzenie jeszcze wkrótce się spełni.
-Fuj. –skrzywiła się stojąca obok mnie Nina. Ta reakcja to
jej odruch wrodzony. Zaśmiałem się cicho i złapałem za uchwyt wózka, w którym
spokojnie spał Filip. Ninka podała mi swoją rączkę i razem wyszliśmy z
kościoła.
-Proszę zaczekać!- usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i
zobaczyłem bardzo ładną kobietę, ubraną w długą sukienkę i wysokie szpilki.
Mimo tego nie była ode mnie wyższa. Jej twarz, pokryta warstwą pudru i różu do
policzków, była sympatyczna, a na ustach malował się uśmiech.
-Tak?- odparłem.
-Zostawił pan to. – oznajmiła i podała mi smoczek Filipa.
Upilnowanie dwójki dzieci nie jest, jak widać, moją najmocniejszą stroną.
-Bardzo dziękuję. – uśmiechnąłem się i zabrałem smoczek z
jej dłoni, która była aksamitna, a zarazem strasznie zimna.
-Nie ma za co. – prychnęła z kokieteryjnym uśmiechem na
twarzy i powędrowała do autokaru przeznaczonego dla gości. Zapakowałem moje
pociechy do samochodu i odjechaliśmy.
Sala, w
której państwo młodzi urządzili poczęstunek, była ładnie ozdobiona przez co
czułem się zrelaksowany. Dziękowałem Mo i Izie za to, że posadzili mnie przy
stoliku z naszymi przyjaciółmi z drużyny. Pominąłem jeden szczegół. Ta kobieta
spod kościoła siedziała obok mnie.
Kiedy
impreza zaczęła się rozkręcać, ja zostałem sam przy stoliku wraz ze śpiącym Filipem, który najwyraźniej miał w nosie głośność muzyki. Wszyscy szaleli na
parkiecie. Nawet i Ninka, która z Lisą tworzyła swój własny układ taneczny.
-O matko. Jakie to męczące. – zaśmiała się brunetka,
siadając na krześle. Właśnie skończyła tańczyć z Kubą Błaszczykowskim.
-Domyślam się. – odparłem nieco znudzony, lecz starałem się
tego nie okazywać. Nie chcę psuć fantastycznych humorów państwa młodych.
-Tak w ogóle to jestem Sylwia. Siostra Izy.- oznajmiła,
odkładając kieliszek na stół.
-Marco. Przyjaciel Mo. – przedstawiłem się i uścisnęliśmy
sobie dłonie.
-Dlaczego jesteś sam z dziećmi? Rozstałeś się z żoną ? – pytała
swobodnie.
-Moja narzeczona leży w śpiączce. – oznajmiłem ponuro.
-Ojej. – westchnęła, lecz czułem jakby wypowiadała to bez
emocji i sztucznie. Nie, z pewnością coś mi się wydawało.
-A ty sama bo… ? – starałem się rozluźnić atmosferę.
-Rozstałam się z chłopakiem. Był kompletnym nieudacznikiem.
– stwierdziła, zakładając nogę na nogę. Ona naprawdę wie co zrobić, żeby
zdekoncentrować mężczyznę. Może się męczyć, ale ja nadal myślę o Alex.
-Mmmm… widzę, że już się poznaliście. – na swoim ramieniu
poczułem rękę Izy.
-Masz fajnych przyjaciół. – zachichotała Sylwia.
-Kochanie … - podleciał do kobiety Mo. – Czas na tort.
-Przepraszam Was. – powiedziała, klepiąc mnie po ramieniu i
podążyła razem z Mo za rękę.
-Mogłabym mieć do ciebie prośbę?- spytała, szukając czegoś w
torebce.
-Jasne. – odparłem. Zawsze lepiej być w jej towarzystwie niż
siedzieć jak odludek.
-Iza zapomniała mi dać kluczy do domu, a ja jestem strasznie
zmęczona.- zaczęła, a ja zrozumiałem o co może chodzić. Cóż, rodzice zawsze
wpajali mi, aby bezinteresownie pomagać.
-Tak, możesz u mnie przenocować. – dokończyłem.
-Jejku! Dziękuję. – podskoczyła na krześle.
Chwilę
później byliśmy już w samochodzie. Ninka nie była zbytnio zachwycona, że musimy
wracać wcześniej. Z jednej strony cieszę się, że Sylwia to zaproponowała. Cała
ta ceremonia jeszcze bardziej utwierdzała mnie w tym jak bardzo brakuje mi
Alex.
Przez
całą drogę ciągle rozmawialiśmy. Sylwia była naprawdę sympatyczną osobą i
podczas 20 minut poznałem ją od A do Z.
Kobiecie
bardzo spodobał się mój dom jak i jego wnętrze. Pokazałem jej pokój, w którym
może nocować, a sam położyłem dwójkę swoich szkrabów do łóżek. Wychodząc na
korytarz, obluzowałem jeszcze krawat. Stwierdziłem, że warto zajrzeć do mojego
gościa. Niepewnie otworzyłem drzwi. Sylwia stała przed lustrem i męczyła się z
zapięciem sukienki.
-O jak dobrze. – uśmiechnęła się. – Mógłbyś ?
-Tak. – mruknąłem cicho.
Czy ona właśnie mnie onieśmiela?
Podszedłem do kobiety i chwyciłem za zamek. Skóra jej pleców również była
delikatna i do tego ładnie pachniała. Nie to, żebym myślał o niej pod tym
względem. Nadal w moim złamanym sercu jest Alexandra i kiedy pojawia się
kryzys, nie zamierzam od razu jej zdradzać. – Czegoś jeszcze potrzebujesz?
-Nie. To wystarczyło. – uśmiechnęła się i wspięła na
palcach. Dopiero teraz zauważyłem, że zdjęła swoje wysokie buty. Zbliżyła się
do mojej twarzy i pocałowała w lewy kącik moich ust. Myślałem, że zrobi to w
policzek.
- W takim razie dobranoc. – odparłem szybko i jeszcze
szybciej opuściłem pokój. Niby to nie było nic, a czułem się jakbym zdradzał
Alex.
Czy to się w końcu skończy ?!
-Do jutra, Marco. – odpowiedziała kobieta z wielkim uśmiechem na twarzy, kiedy drzwi się
zatrzasnęły.
Szkoda, że Alex nie mogła tam być :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Sylwia i on zostaną przyjaciółmi :)
Zapraszam do siebie :)
Cudowny rozdział ;) Mam nadzieję że Sylwia nie namiesza w życiu Alex i Marco ;) Czekam na następny ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń