- Będzie dobrze
zobaczysz. – Marco usiadł obok mnie i jeszcze bardziej otulił moje ramiona
białym kocem. Sięgnął do szafki i podał mi kubek zielonej herbaty na
uspokojenie.
- Chciałabym ci wierzyć. – spojrzałam w jego również
zmartwione oczy i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Słyszałam spokojne i
równomierne bicie jego serca. Nagle zadzwonił jego telefon. Bez wahania
nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył aparat do ucha , witając się z rozmówcą
- Znaleźliśmy państwa córkę. – usłyszałam. Marco uśmiechnął
się a mnie zalewały raz zimne i ciepłe poty. To najcudowniejsza wiadomość od
tych kilku godzin. Wyskoczyłam spod koca zakładając płaszcz. Marco poszedł w
moje ślady. Złapał kluczyki , kurtkę i moją dłoń. Tym razem pozwoliłam mu
docisnąć pedał gazu, bo sama nie mogłam doczekać się spotkania z moją córeczką.
W przeciągu kilku minut byliśmy na miejscu. Jaki to był cudny widok zobaczyć
moją małą blondyneczkę całą i zdrowa. Kiedy nas zobaczyła, puściła rękę pani
psycholog i od razu przybiegła wskakując na ręce do Marco.
- Skarbie wszystko w porządku ? – zapytałam ze łzami w
oczach głaszcząc ją po główce.
- Tak mamusiu. – przytaknęła i przytuliła mnie z całej siły.-
Nie plac jus. – wytarła łzę z mojego policzka.
- Alex. – Marco popatrzył na mnie z poważną miną i kiwną
głową. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam, jak dwóch funkcjonariuszy prowadzi
mojego ojca.
- Słońce a ja mam twoje ulubione lody w samochodzie. –
powiedział.
- Huraaaa. – pisnęła szczęśliwa i wraz z blondynem udała się
do samochodu. Podeszłam bliżej tego bydlaka i z całej siły dałam mu z liścia.
- Proszę pani. – popatrzył na mnie z politowaniem jeden z
panów w granatowym mundurze.
- Należało mu się. – wycedziłam posyłając mu wrogie
spojrzenie.
- A może tak najpierw „cześć tato” ? – zapytał ironicznie.
- Przecież nie pozwoliłeś mi tak do siebie mówić.
Zapominałeś już ?
- Cała ta szopka była po to by wyciągnąć od tego twojego
lalusia trochę kasy, bo przez ciebie i twoją matkę wariatkę straciłem wszystko !
– powiedział z wyrzutem.
- Może trochę szacunku ? – powiedziałam zła. Mama była
najwspanialszym człowiekiem jakiego znałam.
- Dla niej. – prychnął. – Nigdy !
- Zmarłym się należy. – odpowiedziałam patrząc prosto w jego
oczy , które przybrały całkiem inny wyraz.
- Co ? – prawie zakrztusił się własną śliną.
- Mama nie żyje. – zapadła głucha cisza.
- Przepraszam. – powiedział po chwili. Czyżby skrucha go
ogarnęła i w końcu przejrzał na oczy ? Przyznam że przydałoby się . – Nie
wiedziałem. – dodał a ja tylko prychnęłam wymuszonym śmiechem i ruszyłam w
stronę samochodu. - Alex proszę odwiedź
mnie.
-Może. – pokręciłam głową i usiadłam na siedzeniu.
- Mamusiu a gdzje posiedl dziadzius ? – zapytała wystraszona.
- Do swojego nowego domu. – odpowiedziałam patrząc tępo w
białą tapicerkę.
- A odwjedzjimy gjo kiedys ? – dopytywała.
- Kiedy tylko zechcesz. – uśmiechnęłam się co spotkało się z
dziwnym spojrzeniem Marco. Znał mnie dobrze i wiedział że potrzebuję to
wszystko przemyśleć. W czasie drogi Ninka zasnęła w swoim foteliku. Marco
ostrożnie wziął ją na ręce i zaniósł do
swojego pokoiku. Zmęczona zdjęłam płaszcz i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Po
chwili dołączył do mnie Marco. Ułożył się obok, a swoje ręce położył na moim
brzuszku.
- Skarbie ? – odwróciłam się w jego stronę choć nie
widziałam twarzy bo w pokoju panował półmrok.
- Tak ?
- Myślisz że powinnam wybaczyć ojcu ? – wypaliłam.
- Jeżeli naprawdę żałuje tego co zrobił. A po drugie to
jednak twoja rodzina.
- Jak to wiezienie zmienia ludzi. – westchnęłam i wtuliłam
się w jego klatkę piersiową. Tej nocy spałam spokojnie wiedząc że mojej
rodzinie nie grozi już nic złego.
-------------------------------------------
Tak, wiem.
Krótki, ale wybaczcie, ponieważ przez ostatnie trzy dni pisałam próbne testy. Już dziś zabieram się do kolejnego rozdziału. ;D
Pozdrawiam :*
Jak dobrze, że się znalazła ❤
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ❤
Czekam nn ❤
Dobrze zs Nina jest cała i zdrowa.
OdpowiedzUsuńSądzę ze ojciec Alex się zmieni; )