piątek, 5 grudnia 2014

XXXIII



- Będzie dobrze zobaczysz. – Marco usiadł obok mnie i jeszcze bardziej otulił moje ramiona białym kocem. Sięgnął do szafki i podał mi kubek zielonej herbaty na uspokojenie.
- Chciałabym ci wierzyć. – spojrzałam w jego również zmartwione oczy i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Słyszałam spokojne i równomierne bicie jego serca. Nagle zadzwonił jego telefon. Bez wahania nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył aparat do ucha , witając się z rozmówcą
- Znaleźliśmy państwa córkę. – usłyszałam. Marco uśmiechnął się a mnie zalewały raz zimne i ciepłe poty. To najcudowniejsza wiadomość od tych kilku godzin. Wyskoczyłam spod koca zakładając płaszcz. Marco poszedł w moje ślady. Złapał kluczyki , kurtkę i moją dłoń. Tym razem pozwoliłam mu docisnąć pedał gazu, bo sama nie mogłam doczekać się spotkania z moją córeczką. W przeciągu kilku minut byliśmy na miejscu. Jaki to był cudny widok zobaczyć moją małą blondyneczkę całą i zdrowa. Kiedy nas zobaczyła, puściła rękę pani psycholog i od razu przybiegła wskakując na ręce do Marco.
- Skarbie wszystko w porządku ? – zapytałam ze łzami w oczach głaszcząc ją po główce.
- Tak mamusiu. – przytaknęła i przytuliła mnie z całej siły.- Nie plac jus. – wytarła łzę z mojego policzka.
- Alex. – Marco popatrzył na mnie z poważną miną i kiwną głową. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam,  jak dwóch funkcjonariuszy prowadzi mojego ojca.
- Słońce a ja mam twoje ulubione lody w samochodzie. – powiedział.
- Huraaaa. – pisnęła szczęśliwa i wraz z blondynem udała się do samochodu. Podeszłam bliżej tego bydlaka i z całej siły dałam mu z liścia.
- Proszę pani. – popatrzył na mnie z politowaniem jeden z panów w granatowym mundurze.
- Należało mu się. – wycedziłam posyłając mu wrogie spojrzenie.
- A może tak najpierw „cześć tato” ? – zapytał ironicznie.
- Przecież nie pozwoliłeś mi tak do siebie mówić. Zapominałeś już ?
- Cała ta szopka była po to by wyciągnąć od tego twojego lalusia trochę kasy, bo przez ciebie i twoją matkę wariatkę straciłem wszystko ! – powiedział z wyrzutem.
- Może trochę szacunku ? – powiedziałam zła. Mama była najwspanialszym człowiekiem jakiego znałam.
- Dla niej. – prychnął. – Nigdy !
- Zmarłym się należy. – odpowiedziałam patrząc prosto w jego oczy , które przybrały całkiem inny wyraz.
- Co ? – prawie zakrztusił się własną śliną.
- Mama nie żyje. – zapadła głucha cisza.
- Przepraszam. – powiedział po chwili. Czyżby skrucha go ogarnęła i w końcu przejrzał na oczy ? Przyznam że przydałoby się . – Nie wiedziałem. – dodał a ja tylko prychnęłam wymuszonym śmiechem i ruszyłam w stronę samochodu.  - Alex proszę odwiedź mnie.
-Może. – pokręciłam głową i usiadłam na siedzeniu.
- Mamusiu a gdzje posiedl dziadzius ? – zapytała wystraszona.
- Do swojego nowego domu. – odpowiedziałam patrząc tępo w białą tapicerkę.
- A odwjedzjimy gjo kiedys ? – dopytywała.
- Kiedy tylko zechcesz. – uśmiechnęłam się co spotkało się z dziwnym spojrzeniem Marco. Znał mnie dobrze i wiedział że potrzebuję to wszystko przemyśleć. W czasie drogi Ninka zasnęła w swoim foteliku. Marco ostrożnie wziął ją  na ręce i zaniósł do swojego pokoiku. Zmęczona zdjęłam płaszcz i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Po chwili dołączył do mnie Marco. Ułożył się obok, a swoje ręce położył na moim brzuszku.
- Skarbie ? – odwróciłam się w jego stronę choć nie widziałam twarzy bo w pokoju panował półmrok.
- Tak ?
- Myślisz że powinnam wybaczyć ojcu ? – wypaliłam.
- Jeżeli naprawdę żałuje tego co zrobił. A po drugie to jednak twoja rodzina.
- Jak to wiezienie zmienia ludzi. – westchnęłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Tej nocy spałam spokojnie wiedząc że mojej rodzinie nie grozi już nic złego. 




-------------------------------------------
Tak, wiem. 
Krótki, ale wybaczcie, ponieważ przez ostatnie trzy dni pisałam próbne testy. Już dziś zabieram się do kolejnego rozdziału. ;D 
Pozdrawiam :* 

2 komentarze:

  1. Jak dobrze, że się znalazła ❤
    Rozdział cudowny ❤
    Czekam nn ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze zs Nina jest cała i zdrowa.
    Sądzę ze ojciec Alex się zmieni; )

    OdpowiedzUsuń