- Skarbie, dlaczego jesteś jeszcze nieubrana ? – podeszłam do
komody, aby założyć kolczyki , które były kwintesencją mojego ubioru.
- Nie chcję isc do tjej baby. – powiedziała z „foszkiem”.
- kotku. – uklęknęłam obok zachmurzonej dziewczynki. – to jest
twoja babcia.
- Ale psez nją byłaś w spitalu. – w jej malutkich oczkach
zabłysły łzy.
- Ninka, nie płacz. – mocno przytuliłam moją pociechę. –
Obiecuję ci, że już nigdy tam nie trafię. – pocałowałam ją w główk.
- Ja nje chce żebyś nie wluciła tjak jak babcia, bo cię mocno
kocham.
- Kochanie spokojnie. – próbowałam ja uspokoić. Skąd u niej
taka histeria ? może to wszystko przez ostatni stres jakiego doświadczyła ? nie
wiem, ale jest to niepokojące. Ninka nie dała sobie niczego przetłumaczyć i tak
pocieszaliśmy ją z Marco przez cale dwie godziny aż w końcu zmęczona płaczem
zasnęła, a my mogliśmy spokojnie ruszać.
- Marco ? – spojrzałam na blondyna.
- Tak skarbie ? – odparł,
- Nie podoba mi się zachowanie Niny. – stwierdziłam
zaniepokojona. – Nigdy tak nie mówiła, a ja myślałam że zapomniała już o śmierci
babci.
- Może ma gorszy dzień. – uśmiechnął się pokrzepiająco. –… A
wam … – wykorzystał okazję i dotknął mojego brzucha - … Nie wolno się denerwować
– nic nie odpowiedziałam tylko oparłam głowę o szybę.
-Dzień Dobry – przywitałam się grzecznie z małżeństwem i
pomogłam Nince zdjąć niebieską kurteczkę
- Witajcie. – pierwszy raz usłyszałam jej normalny ton głosu.
Uśmiechnęła się ciepło i zaprosiła nas do stołu na obiad. W pewnym momencie
Marco uścisnął moją dłoń. Już wtedy wiedziałam do czego zmierza, ale nawet mój
błagalny wzrok nie odwiódł go od tego pomysłu.
- Mamy dla Was wiadomość . – oznajmił, wstając a rodzice ponaglali syna
wzrokiem – Zostaniecie dziadkami ! – krzyknął triumfalnie. Nie usłyszałam żadnej
odpowiedzi i reakcji małżeństwa bo zemdlałam.
Ocknęłam
się dopiero w szpitalu, gdzie oślepił mnie blask słońca.
- Jak się czujesz ? – zapytała jako pierwsza mama Marco z
wyraźnym zaniepokojeniem na twarzy.
- Kochanie ! Możesz oddychać ?! – podbiegł do mojego łóżka.
- Synu nie zachowuj się jak mięczak – skwitował tata Marco.
- Wszystko w porządku. – zapewniłam czując jak powoli wracają
mi siły.
- Alex … - zaczęła kobieta siadając obok łóżka na taborecie
– Chciałam cię przeprosić bo zachowałam się jak ostatnia …
-Wybaczam. – przerwałam jej lekko się uśmiechając. Wybaczyłam,
bo widziałam jak bardzo tego żałuje. Przekręciłam się na drugi bok i wtedy
zobaczyłam obok mnie mojego małego śpioszka. Przytuliłam ją z całej siły i
pogładziłam po włosach a przecież rano obiecałam jej że już nigdy się tu nie
zjawię jednak to nie zapowiadało najgorszego.
***
- Ma pani raka. – oznajmił lekarz zerkając w badania.
- Co?! – wykrztusiłam, a łzy same zaczęły spływać po moich
policzkach.
- A co z ciążą ? – zapytał załamany Marco.
- Zaraz po porodzie zabieramy panią na salę operacyjną. –
wyjaśnił. – Czym prędzej usuniemy jajniki tym lepiej dla pani.
- Czyli już nigdy nie zostanę matką ? – cała ta choroba
zadała mi ogromny ból niemniejszy niż jednoznaczna odpowiedz lekarza.
- Niestety tak. -
przytaknął i tłumacząc się obowiązkami wyszedł z Sali. Cała moje rodzina (
chyba mogę tak mówić skoro zakopałyśmy topór wojenny) obsiadła mnie na łóżku i
zaczęła przytulać, ze momentami nie mogłam oddychać.
- Mamusiu, ale ty nje umzes ? – zapytała niepewnie
dziewczynka.
- nie skarbie. – uśmiechnęłam się poprzez gorzkie łzy, aby
dodać jej otuchy, bo miałam być zdrowa dla niej. Chwilę później Marco zabrał
Ninkę i rodziców do domu abym mogła wszystko sobie przemyśleć… Nie ważne co się
stanie, ale ja urodzę mojego syna, bo wiem, że będzie miał wokół siebie
wspaniałych ludzi gdyby mnie zabrakło … Marco jest silnym facetem i da sobie
radę, a nasz mały nicpoń zawsze mu będzie o nas przypominał …
***
Dlaczego to spotyka
właśnie nas ? Może to jakaś zemsta za to, że je opuściłem kilka lat temu … Nie
wiem … Wierzę tylko w to, że ona z tego wyjdzie i razem wychowamy dwójkę naszych
dzieci.
-----------------------------------------------------------
Oh, akcja dzieję się szybko za co przepraszam ;D
Dodaję rozdział dziś, gdyż jutro wyjeżdżam z klasą na wycieczkę do Warszawy. Trochę za późno pomyślałam, że można by było zorganizować jakieś spotkanie blogerek. Tym bardziej, że ok. 15 zatrzymujemy się w Złotych Tarasach na obiad, a dopiero dziś się o tym dowiedziałam.
Cóż ...
Teraz informacja trochę z innej beczki. Otóż wszystkiego najlepszego chciałam życzyć Ciro Immobile, który potwierdził, że wraz z żoną Jessicą spodziewają się drugiego dziecka. To taka wspaniała wiadomość ;D
Nie to nie może być prawda! Mam nadzieję, że Alex wyjdzie z tego.
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam Lena :)
Wyjdzie z tego, prawda? ❤
OdpowiedzUsuńHahaha, ja tego żądam ❤
Czekam nn ❤