piątek, 19 grudnia 2014

XXXV



~Miesiąc później ~

Dzisiaj po raz pierwszy od tego czasu mogliśmy spokojnie posiedzieć w domu. Ciągłe badania, lekarze, szpitale, kompletnie mnie wykańczały. Czasem to nawet czułam się, jak na roller coasterze. Po wyśmienitym śniadaniu, które przygotował nam Marco, mogłam spędzić trochę czasu na zabawie z moim dzieckiem. Trzeba wykorzystać ten czas, który mi pozostał. Doskonale wiem, że nie wyjdę z tego cało. Wystarczy spojrzeć na los mojej kochanej mamy. Pragnę tylko, aby synek, którego noszę pod sercem,  miał szczęśliwe życie co z moim ukochanym będzie możliwe. Pokazał jakim wspaniałym ojcem jest dla Ninki.
- Dziewczyny zbieramy się ! – zawołał, biorąc kluczyki z komody. Nina odstawiła puzzle na bok i podbiegła do mężczyzny, który wziął ją na ręce.
- Gdzje ? – pytała, trzymając się jego szyi. Kto jak kto, ale Ninka uwielbia niespodzianki.
- Zaraz się dowiecie – Marco puścił mi oczko i razem z małą opuścili dom. Zwlokłam się z podłogi, kiedy poczułam, jak kręci mi się w głowie. Wzięłam kilka głębokich oddechów i również wyszłam na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi.
- A mi powiesz ? – zapytałam, uśmiechając się.
- Chciałem, abyś odstresowała się, zapomniała o tym wszystkim, a przy okazji spędzimy dużo czas razem – objął mnie w tali i czule cmoknął w czoło.
- Marco. – pokręciłam głową z rozbawieniem – Jak mogę nie myśleć o tym, że za 3 tygodnie umrę. Nasz syn wiecznie w brzuszku nie będzie.
- Alex ! – zmarszczka na jego czole powiększyła się – Nie dzisiaj, proszę.
- Mówisz i masz, kochanie. – pocałowałam go w usta i wsiadłam do samochodu. Nawet przejście takiego małego dystansu z domu na podwórek, było strasznie męczące. Kołysanie się auta podczas jazy wspomogło moje zaśnięcie przez co nie wiedziałam dokąd zmierzamy. Zaufałam mu …
                 
               Obudziłam się, kiedy poczułam jak orzeźwiające powietrze pieści moją twarz. Z pomocą Marco, wysiadłam z samochodu i ujrzałam jezioro i pływające na nim łódki.
- Masz … ?
- Tak. – przerwał mi i pocałował w policzek.
- Mamo, jak tju fajnje ! – zachwycała się, klaszcząc w dłonie Nina.
- Widzę skarbie. – uśmiechnęłam się i  pogłaskałam ją w główkę. Marco chwycił mnie za rękę i zaprowadził do swojego własnego jachtu. Na pokładzie powitał nas pan, który miał go prowadzić, a jakaś miła pani kucharka postawiła na stolik same przysmaki. Ninka widząc wielki, kolorowy domek pozwoliła nam zająć się sobą. Kiedy Marco dogadywał jakieś szczegóły, ja podeszłam do barierki i oglądałam jak powoli zmienia się krajobraz, gdyż już płynęliśmy. Mój wzrok zatrzymał się na znanej mi polanie, kiedy Marco stanął za mną i objął, kładąc brodę na czubku mojej głowy.
- Skądś znam to miejsce. – próbowałam przypomnieć sobie szczegóły.
- Tam się poznaliśmy. – oświecił mnie. No tak, ta stodoła, drzewa. Jednak teraz, w świetle dnia wyglądała całkiem inaczej.
- Ktoś tam jeszcze przychodzi ? – zapytałam.
- Nie. – odparł, a jego głos zmienił się na bardziej smutny.
- Dlaczego ? – odwróciłam się w jego stronę i od razu pożałowałam. Znów ta cholerna głowa.
- Pamiętasz swoich kumpli ? – zapytał, a ja momentalnie zesztywniałam. Niezbyt dobrze teraz ich wspominam – Zgwałcili tam dziewczynę z bogatego domu, nadal nie chciała dać im kasy to ją zabili. Okazało się, że była to dziewczyna Felix’a – mojego kolegi z liceum… - zatrzymał się.
- I ? – ponaglałam go.
- Powiesił się właśnie na tamtym drzewie. Wszyscy boją się tam zaglądać. – pokazał palcem.
- Tak mi przykro. – wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Sama widzisz, dlaczego nie chcę cię stracić.
- Marco. – westchnęłam – Nie myśl o tym.– przejechałam palcem po jego policzku, na którym pojawił się kilkudniowy zarost.
- Nie potrafię. – mruknął i odszedł, aby usiąść na kanapie, kilka metrów za nami.
- Kochanie. – usiadłam  na kanapie i podniosłam podbródek. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on mnie pocałował. Z pasją i wielkim zaangażowaniem, jakbyśmy za chwilę musieli razem skoczyć do tego jeziora. Po pocałunku odsunął się. Kiedy ja łapałam oddech, on splótł nasze palce.
- Zrobię wszystko, sprowadzę najlepszych lekarzy, wynajmę klinikę, abyśmy byli razem … Na zawsze.
- A ja zawsze będę cię kochać Marco … 


-------------------------------------------------------
Witajcie !
Wszem i wobec oznajmiam, że właśnie zakończyłam pisanie tej historii - na brudno, żeby nie było XD  ( rozdziałów będzie ok. 50 ) ;D 
Dlatego właśnie zmieniam dni dodawania ! Nowych postów spodziewajcie się we WTORKI i SOBOTY :) 
Stwierdziłam, że będzie to dobry odstęp czasowy :) 
Pozdrawiam Was, serdecznie :*

3 komentarze:

  1. Super rozdział jak zawsze tylko szkoda że taki krótki czekam na nexta pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
    Mam nadzieje że będzie dobrze ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie svenbvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakieee cudowne. Mam nadzieje ze Alex wyzdrowieje ;)
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń