Dziś wyszedłem na trening trochę wcześniej niż zwykle . Mam
dość tych kłótni z Mo . Przez te lata brakowało mi takiej osoby która ci pomoże
w każdej sytuacji i da kilka kopów w dupę abym się ogarnął. Zacząłem nawet
dalej uczęszczać na „ Zajady motocyklistów ” tym bardziej że motor to część
mojego życia dzięki której poznałem ją. Niestety nie odnosi to żadnych skutków
. Może naprawdę powinienem trochę odpuścić ? Zgasiłem silnik i z torbą na
ramieniu udałem się do szatni . W środku panowała cisza którą od czasu przerywało trzaśnięcie szafek
na których wyżywał się Leitner . Jak nigdy zabrakło mi języka w gębie i
usiadłem bezszelestnie na ławce
- Tak być nie może – powiedział zdecydowanie i odwrócił się
w moją stronę – Mam dość tych bezsensownych kłótni
- Miałem to samo powiedzieć – przytaknąłem
- Przepraszam – wyciągnął dłoń w moją stronę – Chciałem
dobrze ale teraz wiem że to nie miało tak wyjść
- Rozumiem to – powiedziałem i stanąłem naprzeciwko niego
- To co sztama ? – uśmiechnął się
- Sztama
***
Obudziło mnie natarczywe skakanie po łóżku
- Mamusiu wstawaj – Ninka pogładziła małą rączką moje blond
włosy – Spózjimy sje na mec do taty – powiedziała spanikowana
- Kochanie zdążymy – zapewniłam i wtuliłam swoją twarz w
ciepłą poduszkę
- A piłecka ? – zrobiła maślane oczka
- No dobrze – westchnęłam ciężko – Już wstaję – pocałowałam
ją w główkę i chwiejnym krokiem udałam się do łazienki . Zdjęłam swoją piżamę i
weszłam pod prysznic . Ciepła woda rozluźniła moje mięśnie . Tak naprawdę to
denerwowałam się tym meczem . Co zrobię kiedy mnie rozpozna ? A jak ktoś go
sfauluje ? Dobra przesadzam . Wytarłam swoje ciało błękitnym ręcznikiem i
ubrałam się w przygotowane już wczoraj ubrania . Gotowa podeszłam do lustra i
zrobiłam makijaż z którego byłam zadowolona jak nigdy . Musnęłam jeszcze usta
malinowym błyszczykiem kiedy z zamyśloną miną do łazienki weszła Nina
- Mamusiu któjy sfeterjek ? – zapytała i zaprezentowała oba
– Róziowy cy niebjeski ? – zadała kolejne pytanie – No powiedz ! - pospieszyła i tupnęła nóżką – Bo babcja to
sje nie zna – stwierdziła
- Weź różowy -
pogłaskałam ją po główce i zaśmiałam się cicho . Rośnie mi miała strojnisia .
Zgasiłam światło i zeszłam na dół gdzie czekała moja mama ze śniadaniem które
już smacznie konsumowała moja córka
- Ubrudziłaś się strojnisio – powiedziała śmiejąc się i
wytarła jej buźkę z nutelli
- Jak sje idzje do tatusia to tseba ładjnie wyglądać –
powiedziała a ja wybuchłam śmiechem
- Ale chyba tak roztrzepana nie pójdziesz co ? – zapytałam i
z komody wzięłam grzebień wraz z kolorowymi gumkami . Rozczesałam jej śliczne ,
długie blond włosy i zaplotłam dwa warkoczyki
- Nje mama nje ! – oburzyła się patrząc w lusterko – W tych
warkocykach wyglądam dziecjinnie
- Dobrze to zrobię ci koka – westchnęłam i od nowa zrobiłam
fryzurę
- Bawcie się dobrze – pożyczyła moja mama kiedy
opuszczałyśmy budynek . Zaraz potem udałyśmy się do sklepu sportowego gdzie
Ninka wybrała piłkę o ironio żółto czarną . Szczęśliwa pierwsza opuściła sklep
a ja musiałam ją dogonić co takie łatwe nie było . W końcu dotarłyśmy na
stadion. Usiadłyśmy na swoich miejscach i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu . W
duchu modliłam się aby nikt nas nie zauważył . Posadziłam Ninkę na swoich
kolanach tak aby mogła wszystko widzieć . No i zaczęło się . Piłkarze wyszli na
boisko
- Mamusiu a którjy tjo mój tatuś ? - zapytała
- Z numerem jedenaście – odpowiedziałam zamyślona . Wcale
się nie zmienił . Ten sam błysk w oku , uśmiech
- Halio – pomachała mi ręką przed oczami wyrywając z amoku –
Cyli dwje jedynki ?
- Tak , tak – przytaknęłam i zabrzmiał pierwszy gwizdek
sędziego . Niestety już w 34 minucie Marco strzelił gola
- Mamo , mamo patrz – krzyczała skacząc – Tatuś strzeljił
gola ! Tatuś strzeljił gola ! – mówiła podekscytowana że słychać ją było chyba
na całym stadionie a ja zauważyłam że jakaś brunetka dokładnie mi się przygląda
. Szybko uciszyłam Ninkę i na szczęście do końca spotkania siedziała cicho mimo
iż kiedy tylko Marco był przy piłce aż wzdrygała z wrażenia . Po ostatnim
gwizdku sędziego złapałam ją za rączkę i wyszłam ze stadionu kierując się w
stronę domu .
- Babcjuuuuuuuuuuu – krzyknęła wchodząc do domu – Tatuś
strzeljił gola – podskoczyła klaszcząc w ręce
- Az tak fajnie było ? – mama uklęknęła obok dziewczynki
- Tjakk – odpowiedziała uśmiechając się – Ja Ce jesce raz !
- Kochanie ale na razie idź się pobawić – pogłaskałam ją po
główce i usiadłam przy stole ciężko wzdychając
- Pobjawię się w domek ! – oznajmiła i pobiegła do swojego
pokoju
- Co się stało ? – zmartwiona mama położyła ręce na moich
ramionach
- Nawet nie wiesz jaka była szczęśliwa – odpowiedziałam z
żalem - A ja jej to wszystko odebrałam .
A wiesz co jest najgorsze ? Że ja go nadal kurwa kocham ! – uderzyłam pięścią w
stół
- To może pozwól mu to naprawić ?
***
Jeeeest ! kolejne 3 punkty wędrują do nas . To był chyba
najlepszy mecz jaki rozegrałem . Schodząc z boiska zaczepiła mnie Ewa Piszczek
- Hej Ewka – pocałowałem brunetkę w policzek
- Czemu się nie chwaliłeś że masz taką ładną dziewczynę i
jeszcze piękniejszą córkę ? – zapytała a ja popatrzyłem na nią niczym na
wariatkę
- Ewa o czym ty mówisz ?
- No była tu taka wysoka blondynka z córką . Mała miała może
3 lata a jak trafiłeś do bramki to krzyczała tatuś strzelił gola – wyjaśniła
- To Alex – mruknąłem sam do siebie składając wszystko do
kupy
-Kto ?
- Powiedz gdzie ona jest – złapałem ją za ramiona
- Wyszły już – oznajmiła
- Dzięki za info
- Może powiedz chociaż …
- Innym razem – przerwałem jej wybiegając przed stadion .
Niestety nie było ich tam . To dlatego zniknęła bez wyjaśnienia . Jaki ja byłem
głupi . ! Przecież mogłem się domyśleć że jest w ciąży . Teraz to już nie ważne
. Musze je odzyskać . Zabrałem swoje rzeczy
z szatni i pojechałem do domu gdzie Sandra malowała paznokcie .
- Sandra to koniec – powiedziałem poważnie podchodząc do
kanapy
- Nie denerwuj się już kończę – uśmiechnęła się
- Ja mówię serio , najlepiej będzie jak wyjdziesz –
nakazałem zimo
- Ale Marco co się stało ? – próbowała dotknąć mojego
ramienia ale się odsunąłem
- Mam rodzinę i to przez ciebie ją straciłem
- Kto ci tak powiedział ?! Ta ćpunka ? – zaśmiała się
cynicznie
- Nie masz prawa tak o niej mówić – złapałem ją za
nadgarstki
- Jeszcze będziesz mnie błagał żebym wróciła – warknęła i
wyszła z domu trzaskając drzwiami . Wszystkie jej rzeczy wyrzuciłem wraz z
walizką przez okno . Ile ona miała tych szmat ?! Zmęczony padłem na łóżko .
Teraz misja – Alexandra i moja córka .
--------------------------------------
Jejku przepraszam za opóźnienie.
Same zapewne wiecie jak to jest w wakacje ;)
Mam nadzieję że wybaczycie i zapraszam Was do lektury
Pozdrawiam , Alex :*
Świetny rozdział, strasznie czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńMatko boski rozdział. Mam nadzieję, że Marco zdobędzie prędzej czy później zaufanie Alex. Czekam z niecierpliwością na nexta.
OdpowiedzUsuńNo w końcu !! <3
OdpowiedzUsuńMyślałam, że już się nie doczekam tego Marco. ;)
Ale jest, Matko jak ja się ciesze.
Chyba bardziej niż Ninka, jak jej tatuś strzeli gola... :D
Dobrze, że Reus zerwał ze tą Sandrą.
No ten rozdział bije wszystko na głowę.!!
Ja chce już kolejny, nooo..... <3 <3
Całuje, Marta ;****
OMG ! Rozdział super =) Mam nadzieje że Marco i Alex będą razem =D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny =))))
Również zapraszam do mnie :)
http://reusandborussia.blogspot.com/