Obudziłam się czując jak ciepłe opuszki palców Marco błądzą
po moim nagim ciele. Nie otwierając powiek , uśmiechnęłam się szeroko.
- Widziałem że nie spałaś – mruknął i pocałował mnie w skroń
– Myślisz że ono jest szczęśliwe ? – położył rękę na moim brzuchu. Jego oczy
wydawały się być takie szczęśliwe i wypełnione miłością. Tak samo jak i moje.
Nie wiem czym zasłużyłam sobie na tak wspaniałą rodzinę jaką obdarzył mnie los.
- No jeśli mama jest szczęśliwa. – przegryzłam dolną wargę.
- A jest ? – uniósł brew.
- No oczywiście. – prychnęłam i aby zapewnić blondyna
namiętnie pocałowałam go w usta.
- Jakoś ci nie wierzę. – powiedział.
- A mam jeszcze raz potwierdzić ? – zrobiłam korcącą minę.
- Nie, ale powiedz co się stało. – Ja to jednak nie potrafię
kłamać.
- Robert i Ania się rozstali. – westchnęłam, opadając na
miękką poduszkę.
- I to jest takie straszne ? Anki i tak nikt nie lubi. –
wzruszył ramionami.
- Oni rozstali się przeze mnie. Ona myśli że Robert nadal
jest we mnie zakochany.– wyjaśniłam. – Czy ty tego nie widzisz ? Nie pasuję do
waszego świata , jestem inna. – odpowiedziałam stopniowo zniżając głos.
- Skarbie posłuchaj. – złapał mnie za ramiona. – Ja kocham
ciebie tak jak niebo kocha ptak i nigdy nie przestanę bo ty jesteś moim snem ,
dla ciebie zmienię się bo jesteś ideałem. Nie ważne co mówią ludzie w tym moja
mama. Jesteście moją rodziną i zawsze będziesz najważniejsza.
- Wierzę ci. – uśmiechnęłam się lekko. – Ale teraz idź pod
prysznic, bo jedziesz alkoholem.
- Ej no , a ja myślałem że pomogę ci się odprężyć. – zrobił
swój zboczony uśmiech i złapał mnie mocno za biodra , które wcisnął w giętki
materac.
- Przykro mi , ale zaraz wstanie Nina.
- Tylko nie myśl o problemach , są lesze rzeczy. – musnął
skórę mojego ramienia.
- Robię to dla ciebie. – pogroziłam mu znacząco palcem.
- Kocham cię. – uśmiechnął się szeroko i znów wpił się w moje
usta. W trakcie pocałunku znów głaskał mój brzuszek co momentami było co
najmniej śmieszne gdyż mam łaskotki. – A raczej was. – dodał i nagi poszedł pod
prysznic. Normalnie aż gorąco zrobiło mi się na sam widok. Skarciłam się w
myślach i ogarnęłam sypialnię , która po wczorajszych wybrykach wyglądała jak
co najmniej pobojowisko. Okryta szlafrokiem zeszłam na dół, gdzie przy stole
siedziała Ninka zamyślona jak nigdy.
- Cześć skarbie. – pocałowałam ją w główkę i do szklanki
nalałam sok pomarańczowy.
- Mamusiu a muse isc jutlo do psedskola ? – zapytała
odrywając się od kolorowania.
- Kochanie. – odstawiłam kubek i uklęknęłam obok dziewczynki
trzymając za jej malutkie i kruche kolanka. – Dzisiaj jest niedziela i razem z
tatusiem będziemy się bawić, ale jutro musisz iść.
- Ale ja nie Ce ! – krzyknęła i skrzyżowała rączki na
piersiach.
- A to dlaczego ? – zapytałam zdziwiona zachowaniem małej
blondyneczki. Przecież nie raz nie mogła się doczekać spotkania z rówieśnikami
a teraz ?
- bo tjam jest taki Leo i onj mje podlywa.
- Kotku. – ledwie powstrzymałam się aby nie wybuchnąć
śmiechem. – Tatuś mamusie też podrywa i mama jest szczęśliwa.
- A tatuś powiedzjał zjebym mu obiła lyj.
- Co ?! Kochanie nie można bić innych. – powiedziałam, kiedy
rozległ się dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich śliczną dziewczynę.
To jego kochanka? Uśmiechnęła się tylko i zapytała:
- Jest Marco ? – w tym momencie moje serce jakby chciało
wyskoczyć … ze wściekłości.
- Tak, proszę. – opanowana zaprosiłam ją do domu czekając na
rozwój wydarzeń.
- Mela, co ty tu robisz ? – zapytał zaskoczony jej obecnością
w naszym domu. Dziewczyna uwiesiła mu się na szyi i wycałowała w oba policzki.
- Mamo ktjo to jest ? – zapytała Nina trzymając kurczowo
mojego szlafroka.
- Nie wiem kochanie. – mówiłam z gulą w gardle.
- No myślałam, że się ucieszysz braciszku. – powiedziała a mi
w jednym momencie zrobiło się głupio i wstyd. Jak mogłam tak pomyśleć ? Marco to najuczciwszy facet jakiego spotkałam
do tej pory.
- Przyszłam zaprosić was na kolację do rodziców. – oznajmiła.
- Ty to wymyśliłaś ? – zapytał blondyn wycierając ostatnie
krople wody z umytych wcześniej włosów
- Tak ale przecież ona musi zaakceptować wasz związek.
- W takim razie przyjdziemy. – powiedział dosadnie patrząc w
moją stronę. Cholernie bałam się tego spotkania. Coś czuję że to będzie
najgorszy dzień w moim życiu. Czy słusznie ? Bez wątpliwości nadchodzący czas
wywróci życie bohaterów do góry nogami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz