czwartek, 5 czerwca 2014

XVIII



Ledwie co pożegnałam się z Izką , przyjaciółka znów do mnie zadzwoniła ponieważ Mo wylądował  w szpitalu . Tak się zakochany śpieszył aby oświadczyć się Polce że po drodze zaliczył dość niemiłe spotkanie z brzozą niedaleko centrum. Niby wypadek nie był aż tak groźny ale martwiłam się . W końcu to moi przyjaciele . I tu pojawia się druga strona medalu . Powinnam ich wspierać w tych trudnych chwilach a uklepywać dupę na kanapie . Wiedziałam że mogę spotkać tam Marco więc karmiąc  Ninkę obmyślałam plan
- Kochanie co się dzieje – odłożyłam na stolik butelkę – Dlaczego nie jesz ? – pocałowałam ją w gorące czółko . Ostatnio mała była ciągle rozdrażniona i po nocach nie spała . Włożyłam ją do wózka . Dokładnie otuliłam kocykiem i udałam się na spacerek gdyż pogoda była naprawdę słoneczna . Mijałam właśnie sklep z pięknymi perukami . Ani minuty nie zawahałam się aby tam wejść
- Pięknie pani w tym kolorze – pochwaliła ekspedientka która w tym czasie zaglądała do wózka z Ninką – Choć naturalne ma pani jeszcze piękniejsze
- Niestety dzisiaj muszę to założyć – powiedziałam stanowczo i udałam się do kasy aby zapłacić za perukę z ciemnymi włosami
- Miłego dnia życzę – uśmiechnęła się
- Czy on będzie taki miły to nie wiem – westchnęłam – Do widzenia ! – opuściłam sklep od razu udając się do domu gdzie pierwsze pobiegłam do lustra zaś Ninka ze zdziwieniem przyglądała się zmieniającemu się wyglądowi swojej matki
- Nie musisz tego zakładać – położyła rękę na moim ramieniu
- Muszę mamo – powiedziałam stanowczo
- A może to właśnie czas aby Marco się o wszystkim dowiedział ? – nadal stała przy swoim
- Nina nie jest jedynym dzieckiem które wychowuje się bez ojca – odpowiedziałam szorstkim tonem – Bawcie się dobrze – posłałam im buziaka w powietrzu i udałam się do swojego samochodu . o ile można było go tak nazwać . Zwykły gruchot ze złomu ale co mam zrobić . To nie ja miałam romans z najlepszym piłkarzem Bundesligi i nie kąpię się w jego forsie. Jak się mogłam spodziewać na odpowiednim  oddziale spotkałam Marco . Siedział załamany z twarzą w dłoniach . Popchnęłam szklane drzwi i bezszelestnie usiadłam na krzesełku . Widząc go takiego przybitego najchętniej przytuliłabym , pocałowała ale coś wewnętrznie mnie powstrzymuje . Zbyt bardzo pamiętam to co mi zrobił . Teraz najważniejsze jest to aby mnie nie poznał .
- A ty kim jesteś ? – podniósł wzrok a ja znów ujrzałam te tęczówki o których marzyłam przez kilka miesięcy
- Siostrą Mo – skłamałam gładko – Wiesz co z nim ?
- Nie – odpowiedział – To dziwne bo nigdy się nie chwalił że ma rodzeństwo
- Nasi rodzice się rozstali i wraz z mamą mieszkam w Londynie
- Aha – uciął kiedy zaczął dzwonić jego telefon – Tak kochanie ? – wtedy myślałam że się popłaczę ale Izka widząc mnie w takim stanie od razu przybiegła
- Luiza ! – już myślałam że mnie wyda – Jak dobrze cię widzieć – przytuliła mnie
- Tak kotku , oczywiście że dam znać , miłych snów – Marco zakończył swoją rozmowę z … Sandrą
- Co z nim ? – odezwał się blondyn w czasie kiedy ja wtulałam się w ciało Izy
- Trwa operacja – odpowiedziała a ja poczułam jak piłkarz się zbliża
- Nie płacz , Mo to silny chłopak i na pewno z tego wyjdzie – zapewnił i położył rękę na moim ramieniu . Momentalnie moje ciało przeszedł dreszcz
- Przepraszam – z Sali obok wyszedł lekarz – Rodzina pana Leitnera ?
- Tak – odpowiedzieliśmy razem
- Miał bardzo dużo szczęścia , myślę że kilka dni wolnego i wszystko będzie w porządku – uśmiechnął się
- Dziękujemy – odpowiedziała triumfalnie Izka
- Ucałuj go ode mnie ale ja jestem zmęczona – oznajmiłam zabierając torebkę z krzesełka
-  Spotkasz się z nim jutro – puściła mi oczko
- Miło było poznać – powiedział ciepło Marco
- Ciebie też – wymusiłam uśmiech – Do jutra ! – pocałowałam przyjaciółkę jeszcze w policzek i wyszłam .

***
Leitner ma siostrę ?! To jest jakieś dziwne . Widząc ją i słysząc jej głos miałem wrażenie że to nie pierwszy raz się spotkaliśmy . A może to już jakaś obsesja ? Zbyt bardzo kocham Alex i choć każdego dnia próbuję zagłuszyć . Jako pierwszy udałem się do Sali Mo gdyż Izka jak każda kobieta musiała sobie „ przypudrować nosek ”.
- Mogę wejść ? – zapytałem a mój przyjaciel pokiwał tylko głową a z jego można było wywnioskować że zadowolony to on nie jest z mojej wizyty . Usiadłem na krzesełku i wbiłem wzrok w podłogę – Kiedy wracasz do treningów ?
- Za jakieś dwa tygodnie – odpowiedział – Mógłbyś przekazać trenerowi ?
- jasne – przytaknąłem
- Jesteś super … – zawiesił się –  …Kumplem
-Ty też – odpowiedziałem cicho – Będę leciał – wstałem z miejsca – A i masz ładną siostrę
- Siostrę ? – zdziwił się
- No tą Luizę z Londynu – wyjaśniłem – Mieszka z twoim ojcem po rozwodzie rodziców
- Ale nasi rodzice …
- Nie ważne – przerwałem mu – Nie chcę w to wnikać …  Cześć – pożegnałem się i wróciłem do domu . Sandry jak zwykle nie była a tym bardziej jakiegokolwiek obiadu . Z barku wyciągnąłem dwie butelki dobrej wódki i to w ich towarzystwie spędzałem następne samotne godziny . 

------------------------------------
Ufff ... jestem świadoma że nie o takie spotkanie Wam chodziło  ale został tylko jeden rozdział i koniec części pierwszej :)
Miłej lektury ! ;D

4 komentarze:

  1. Czekam z niecierpliwością na kolejny, niech oni się w końcu spotkaj prooooooszęęę.

    OdpowiedzUsuń
  2. No oni muszą się w końcu spotkać.! Marco dobre miał przeczucie. :) Nie moge sie doczekać nexta.! :D Całuje, Marta. :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na to aż w końcu się pogodzą, ona powie mu o dziecku i będą razem ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału;* Zapraszam do mnie http://my-life-my-game-and-my-rules.blogspot.com/ Komentuj ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rowniez czekam az w koncu sie spotkaja, wyjasnia sobie wszystko, prawda wyjdzie na jaw i beda szczesliwi :-) zapraszam do mnie na czternastke.

    OdpowiedzUsuń