Ledwie co pożegnałam się z Izką , przyjaciółka znów do mnie
zadzwoniła ponieważ Mo wylądował w
szpitalu . Tak się zakochany śpieszył aby oświadczyć się Polce że po drodze
zaliczył dość niemiłe spotkanie z brzozą niedaleko centrum. Niby wypadek nie
był aż tak groźny ale martwiłam się . W końcu to moi przyjaciele . I tu pojawia
się druga strona medalu . Powinnam ich wspierać w tych trudnych chwilach a
uklepywać dupę na kanapie . Wiedziałam że mogę spotkać tam Marco więc
karmiąc Ninkę obmyślałam plan
- Kochanie co się dzieje – odłożyłam na stolik butelkę –
Dlaczego nie jesz ? – pocałowałam ją w gorące czółko . Ostatnio mała była
ciągle rozdrażniona i po nocach nie spała . Włożyłam ją do wózka . Dokładnie
otuliłam kocykiem i udałam się na spacerek gdyż pogoda była naprawdę słoneczna
. Mijałam właśnie sklep z pięknymi perukami . Ani minuty nie zawahałam się aby
tam wejść
- Pięknie pani w tym kolorze – pochwaliła ekspedientka która
w tym czasie zaglądała do wózka z Ninką – Choć naturalne ma pani jeszcze
piękniejsze
- Niestety dzisiaj muszę to założyć – powiedziałam stanowczo
i udałam się do kasy aby zapłacić za perukę z ciemnymi włosami
- Miłego dnia życzę – uśmiechnęła się
- Czy on będzie taki miły to nie wiem – westchnęłam – Do
widzenia ! – opuściłam sklep od razu udając się do domu gdzie pierwsze
pobiegłam do lustra zaś Ninka ze zdziwieniem przyglądała się zmieniającemu się
wyglądowi swojej matki
- Nie musisz tego zakładać – położyła rękę na moim ramieniu
- Muszę mamo – powiedziałam stanowczo
- A może to właśnie czas aby Marco się o wszystkim
dowiedział ? – nadal stała przy swoim
- Nina nie jest jedynym dzieckiem które wychowuje się bez
ojca – odpowiedziałam szorstkim tonem – Bawcie się dobrze – posłałam im buziaka
w powietrzu i udałam się do swojego samochodu . o ile można było go tak nazwać
. Zwykły gruchot ze złomu ale co mam zrobić . To nie ja miałam romans z
najlepszym piłkarzem Bundesligi i nie kąpię się w jego forsie. Jak się mogłam
spodziewać na odpowiednim oddziale
spotkałam Marco . Siedział załamany z twarzą w dłoniach . Popchnęłam szklane
drzwi i bezszelestnie usiadłam na krzesełku . Widząc go takiego przybitego
najchętniej przytuliłabym , pocałowała ale coś wewnętrznie mnie powstrzymuje .
Zbyt bardzo pamiętam to co mi zrobił . Teraz najważniejsze jest to aby mnie nie
poznał .
- A ty kim jesteś ? – podniósł wzrok a ja znów ujrzałam te
tęczówki o których marzyłam przez kilka miesięcy
- Siostrą Mo – skłamałam gładko – Wiesz co z nim ?
- Nie – odpowiedział – To dziwne bo nigdy się nie chwalił że
ma rodzeństwo
- Nasi rodzice się rozstali i wraz z mamą mieszkam w
Londynie
- Aha – uciął kiedy zaczął dzwonić jego telefon – Tak
kochanie ? – wtedy myślałam że się popłaczę ale Izka widząc mnie w takim stanie
od razu przybiegła
- Luiza ! – już myślałam że mnie wyda – Jak dobrze cię
widzieć – przytuliła mnie
- Tak kotku , oczywiście że dam znać , miłych snów – Marco
zakończył swoją rozmowę z … Sandrą
- Co z nim ? – odezwał się blondyn w czasie kiedy ja
wtulałam się w ciało Izy
- Trwa operacja – odpowiedziała a ja poczułam jak piłkarz
się zbliża
- Nie płacz , Mo to silny chłopak i na pewno z tego wyjdzie
– zapewnił i położył rękę na moim ramieniu . Momentalnie moje ciało przeszedł
dreszcz
- Przepraszam – z Sali obok wyszedł lekarz – Rodzina pana
Leitnera ?
- Tak – odpowiedzieliśmy razem
- Miał bardzo dużo szczęścia , myślę że kilka dni wolnego i
wszystko będzie w porządku – uśmiechnął się
- Dziękujemy – odpowiedziała triumfalnie Izka
- Ucałuj go ode mnie ale ja jestem zmęczona – oznajmiłam
zabierając torebkę z krzesełka
- Spotkasz się z nim
jutro – puściła mi oczko
- Miło było poznać – powiedział ciepło Marco
- Ciebie też – wymusiłam uśmiech – Do jutra ! – pocałowałam
przyjaciółkę jeszcze w policzek i wyszłam .
***
Leitner ma siostrę ?! To jest jakieś dziwne . Widząc ją i
słysząc jej głos miałem wrażenie że to nie pierwszy raz się spotkaliśmy . A
może to już jakaś obsesja ? Zbyt bardzo kocham Alex i choć każdego dnia próbuję
zagłuszyć . Jako pierwszy udałem się do Sali Mo gdyż Izka jak każda kobieta
musiała sobie „ przypudrować nosek ”.
- Mogę wejść ? – zapytałem a mój przyjaciel pokiwał tylko
głową a z jego można było wywnioskować że zadowolony to on nie jest z mojej
wizyty . Usiadłem na krzesełku i wbiłem wzrok w podłogę – Kiedy wracasz do
treningów ?
- Za jakieś dwa tygodnie – odpowiedział – Mógłbyś przekazać
trenerowi ?
- jasne – przytaknąłem
- Jesteś super … – zawiesił się – …Kumplem
-Ty też – odpowiedziałem cicho – Będę leciał – wstałem z
miejsca – A i masz ładną siostrę
- Siostrę ? – zdziwił się
- No tą Luizę z Londynu – wyjaśniłem – Mieszka z twoim ojcem
po rozwodzie rodziców
- Ale nasi rodzice …
- Nie ważne – przerwałem mu – Nie chcę w to wnikać … Cześć – pożegnałem się i wróciłem do domu .
Sandry jak zwykle nie była a tym bardziej jakiegokolwiek obiadu . Z barku
wyciągnąłem dwie butelki dobrej wódki i to w ich towarzystwie spędzałem
następne samotne godziny .
------------------------------------
Ufff ... jestem świadoma że nie o takie spotkanie Wam chodziło ale został tylko jeden rozdział i koniec części pierwszej :)
Miłej lektury ! ;D
Czekam z niecierpliwością na kolejny, niech oni się w końcu spotkaj prooooooszęęę.
OdpowiedzUsuńNo oni muszą się w końcu spotkać.! Marco dobre miał przeczucie. :) Nie moge sie doczekać nexta.! :D Całuje, Marta. :**
OdpowiedzUsuńCzekam na to aż w końcu się pogodzą, ona powie mu o dziecku i będą razem ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału;* Zapraszam do mnie http://my-life-my-game-and-my-rules.blogspot.com/ Komentuj ;*
OdpowiedzUsuńRowniez czekam az w koncu sie spotkaja, wyjasnia sobie wszystko, prawda wyjdzie na jaw i beda szczesliwi :-) zapraszam do mnie na czternastke.
OdpowiedzUsuń