piątek, 18 kwietnia 2014

XI



Za drzwiami stała moja mama . Zapłakana , pobita i z krwią lejącą się z rozbitego łuku brwiowego .
- Mamo co ci się stało ? – zapytałam zaniepokojona
- To był jego ostatni raz – powiedziała cicho i uroniła kilka kolejnych łez które mieszając się z krwią spadały na podłogę . Widząc tak rozbitą rodzicielkę mocno ją przytuliłam . Po serdecznym uścisku zaprosiłam ją do domu . Zajęła miejsce na drewnianym krześle a ja w tym czasie w szafce odszukałam plastry i wodę utlenioną aby opatrzyć rany  – Biorę rozwód z tym bydlakiem –w jej głosie słychać było złość ale i zdecydowanie
- Dawno powinnaś to zrobić – stwierdziłam i zakleiłam ranę białym plastrem – A o co tym razem poszło ?
- Zupa była zasłona – chusteczką wytarła ostanie łzy – Córciu pozwolisz że zamieszkam z tobą
- I ty się jeszcze pytasz – prychnęłam – Oczywiście że tak – uśmiechnęłam się i nagle poczułam ogromny ból w brzuchu . Przestraszyłam się i usiadłam na podłodze opierając o blat i głęboko oddychając . Ja nie mogę jej stracić . Desperacko złapałam się za brzuch a ból powoli ustępował
- Alex co się dzieje ? – zapytała wystraszona mama
- Już mi lepiej – wypiłam szklankę wody którą mi wcześniej podała – Mam prośbę , pójdziesz jutro za mnie na rozmowę kwalifikacyjną ?
- Tak ale teraz musimy jechać do lekarza – pomogła mi wstać i zaprowadziła do wcześniej zamówionej taksówki . Nie czułam już bólu ale musiałam sprawdzić co z moim dzieckiem . Ja mam tylko ją i to ona będzie mi przypominać o człowieku którego kochałam i nadal kocham . Kilka minut później znajdowałam się w gabinecie doktora Mullera . Tan zrobił kilka badań i zapisując coś na kartce rzekł
- Musi się pani teraz oszczędzać
- Ale coś jest nie tak  ?
- Nie będę kłamał ale ciąża jest zagrożona – wyznał otwarcie – Brała pani używki  ? – popatrzył na mnie spod ciemnych okularów a ja pokiwałam tylko twierdząco głową – To najprawdopodobniej przez to , gdyby się pani nie opamiętała to skończyło by się to gorzej
-Ale mam szanse na donoszenie ciąży ?  – pogłaskałam się po brzuszku 
- Ależ oczywiście – prawie krzyknął – Tylko proszę stosować się do moich rad i zapraszam za miesiąc
- Dziękuję – zabrałam receptę i opuściłam gabinet .
- Wszystko dobrze ? – podbiegła do mnie zaniepokojona mama
- Tak – mruknęłam zakładając płaszcz i rękawiczki
- To ja was będę utrzymywać – pogłaskała mnie po głowie
- Ale …
- Już postanowiłam – przerwała mi – Ty i moja wnuczka jesteście najważniejsze – objęła mnie ramieniem i razem wyszłyśmy z kliniki . Postanowiłyśmy wracać na piechotę .  Świeże aczkolwiek mroźne powietrze bardzo dobrze mi zrobiło  . Na chwilę wyjęłam telefon zauważając tak późną godzinę
- Przyśpieszmy trochę bo spóźnię się na spotkanie z Filipem -  spanikowałam
- A kto to jest ? – mama spojrzała na mnie ciekawym spojrzeniem
- Kolega i nikt więcej – powiedziałam widząc jej jednoznaczną minę

***
To właśnie dzisiaj jest impreza u Mario . Z szafy wyciągnąłem koszulę w kratę wraz z podartymi jeansami i ubrałem się w przygotowane ubrania . Na koniec poprawiłem jeszcze fryzurę i zszedłem na dół
- Wychodzę – oznajmiłem zakładając kurtkę
- Miłej zabawy – pożyczyła wyłaniając się za ściany Sandra  i poprawiła kołnierzyk mojej koszuli
- To pa – pocałowałem ją w policzek i wyszedłem kierując się do czekającej już taksówki . Plan był jeden – nawalić się do nieprzytomności i zapomnieć o wyrzutach sumienia które ostatnio coraz bardziej dają znać za to że nie wybrałem Alex , a na imprezach które organizuje to było możliwe bo mój przyjaciel nigdy nie stronił od alkoholu . Fakt ten jeszcze bardziej podsycało to że to jego ostatnie dni przed ślubem z Ann .  Zapłaciłem kierowcy należną się sumę i powędrowałem do domu Goetze nawet nie pukając . U nas panowały takie zwyczaje gdyż wszyscy byliśmy tu przyjaciółmi
- Siema – przywitałem się z towarzystwem i zawiesiłem kurtkęna wieszaku
- Goetze no gdzie ta wódka ? – krzyknął zniecierpliwiony Łukasz
- Co ty z tą wódką ?!  – zbulwersował się Lewy – Ja to czekam na te panienki
- Będą dopiero za dwie godziny – do salonu z zapasem alkoholu wkroczył brunet – A teraz idziemy na jednego ! – zanucił po polsku co dla wszystkich okazało się zaskoczeniem – No co ?! Trzeba się bawić bo jak zostanę kochającym mężulkiem to mnie Ann z domu nie wypuści – dodał po chwili
- Ja to tam w ogóle nie wiem po co ci ten ślub – poklepałem przyjaciela po ramieniu i wypiłem pełny kieliszek
- Mam swoje lata – zaśmiał się – I tobie radzę tez się ustatkować
- Oj tam chłopaki będziecie teraz o babach gadać , dawajcie w Fifę – skwitował Łukasz
- Ja Barcelona ! – krzyknąłem głośno  i zaczęliśmy bardzo ekscytującą grę przy której wypiliśmy następne dwie butelki . Jak zapowiedział Mario po długim oczekiwaniu zjawiły się najbardziej oczekiwane gwiazdy wieczoru ubrane w wyzywające stroje . Lewy był tak podniecony że rzucił wszystko ze stolika tłukąc szkło aby udostępnić dziewczynom miejsce do tańczenia które śmiało zaczęły ruszać swoim ciałem w rytmu muzyki  . Mi spodobała się jedna blondynka która była bardzo podobna do Alex i dlatego dołączyłem do niej . Po kilku piosenkach pociągnąłem ją w stronę pokoju gościnnego . Zamknąłem  drzwi na klucz aby nikt nam nie przeszkadzał i zacząłem namiętnie całować młoda dziewczynę która wcale się nie opierała . Chamsko rzuciłem ją na łóżko i próbowałem zdjąć ten cholerny gorset. Mimo iż byłem pijany wiedziałem co robię . Zacząłem lekko przegryzać skórę na jej szyi kierując się w stronę ucha
- Jesteś cudowna Alex – wyszeptałem i zsunąłem jej koronkowe majteczki
- Ale ja nazywam się Julia – zakomunikowała i lekko mnie odepchnęła
- Ale byłem blisko – zrobiłem wymowny uśmiech i sięgnąłem do kieszeni moich spodni
- Nie rób tego – złapała moją rękę i usiadła na łóżku zakładając zdjętą przez mnie bieliznę – Obserwowałam cię i wiem dobrze że nawet teraz myślałeś o innej
- To nie tak – zwietrzyłem swoje włosy zastanawiając się nad odpowiedzią – Po prostu za dużo alkoholu
- Oj kłamiesz , kłamiesz – zaśmiała się cicho – Mnie nie oszukasz , leć do niej i walcz jak lew
- To nie jest takie proste … - spuściłem w dół głowę
- Jest  , tylko musisz chcieć – poklepała mnie po ramieniu – Życzę wam szczęścia – pocałowała mnie w policzek i opuściła pomieszczenie . Zły na siebie z całej siły walnąłem pięścią w ścianę . Jak mogłem być tak głupi ! Jej słowa dały mi bardzo dużo do myślenia . Żegnaj Alexandro a witaj Sandro …

***
Jak zwykle miałam problem z tym w co się ubrać . Stałam dwadzieścia minut pod szafa aż w końcu wybrałam to . Prawie każda sukienka oprócz tej była za ciasna . Ciąża robi swoje .  Gotowa zeszłam na dół gdzie moja mama oglądała swój ulubiony program .
- Ślicznie wyglądasz – uśmiechnęła się
- Ale nie przesadziłam ze szpilkami albo makijażem ? – zapytałam zdenerwowana
- Nie i mam nadzieję że wrócisz przed północą – zaśmiała sie moja rodzicielka
- Na pewno – potwierdziłam i pocałowałam kobietę w policzek . Szybko ubrałam płaszcz i wyszłam kierując się pod dom Filipa . 


---------------------------------------------
Ufff wielkim trudem udało mi się go napisać.
 Skoro dodaję go dzisiaj to przy okazji chciałam życzyć wszystkim czytelniczkom WESOŁYCH ŚWIĄT.  Bardziej rozbudowane pewnie pojawią się na moim drugim blogu. 
Życzę miłej nocy :*

2 komentarze:

  1. Niech ten Marco w końcu się o nią postara bo Filip nie marnuje czasu ;)
    Pozdrawiam Cię kochana :*
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle fantastyczny, Opowiadanie genialne. Czekam na więcej i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń