środa, 13 sierpnia 2014

XXVII



Krzątałam się bezczynnie po domu. Na szafkach nie było ani grama kurzu a na stoliku stał wazon ze świeżymi kwiatami. Naprawdę jestem pełna podziwu że Marco potrafił w tak pięknym domu zrobić taki burdel. Usłyszałam głos silnika. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak na wjazd zajeżdża śliczne auto.
- Mamusiuuuu ! – Ninka z krzykiem wpadła do domu. Uklęknęłam obok niej i rozpięłam zamek cienkiej kurteczki
- Jak było ? – zapytałam uśmiechając się
- Terias mam tjak duzio wujków – zaprezentowała wielkość rączkami a ja zaśmiałam się. Zdjętą kurtkę powiesiłam na wieszaku kiedy do domu , z przewieszoną torbą na ramieniu, wszedł Marco
- Witaj skarbie – na powitanie pocałował mnie w policzek
- To teraz oboje pod prysznic bo za chwilę podaję obiad – klasnęłam w ręce
- Mamusiu a pojdzies zje mnją ? – zapytała z iskierkami w oczach Nina
- Oczywiście – złapałam jej spoconą rączkę
- A może jednak mama pójdzie ze mną ? – blondyn zagrodził nam swoim ciałem przejście
- Nje ! – tupnęła nogą Ninka
- Ale skarbeńku – kucnął obok dziewczynki i złapał za ramiona – Tatuś ma pewne potrzeby – powiedział tłumiąc śmiech a ja dźgnęłam go w bok  - A po drugie idziemy na imprezę – spoważniał
- Jaką imprezę  ? – wtrąciłam się a Marco wstał i podszedł do mnie obejmując w talii
- Urodzinową Roberta – wyjaśnił – dziewczyny chcą cię poznać
- To zły pomysł – stwierdziłam i usiadłam na oparciu kremowej kanapy
- Kotek –spojrzał błagalnie i pogłaskał po policzku – Ninka pojedzie do moim rodziców
- Marco czy ty naprawdę nic nie rozumiesz ?! – spojrzałam na niego a moje oczy zaszkliły się – Jak nigdy nie będę taka jak one , z bogatych rodzin , piękne , wysportowane i … nadziane
- Ale ja cię kocham i to jest najważniejsze – złapał moje dłonie i otarł rękawem samotną łzę spływającą po moim policzku – To co ?
- Robię to dla ciebie rudzielcu – zaśmiałam się i pocałowałam go krótko w usta. Wstałam z kanapy i złapałam Ninkę za rękę. Zalotnie kręcąc biodrami udałyśmy się do łazienki. Dziewczynka pluskała się w dużej wannie a ja w tym czasie robiłam makijaż. Nie byłam pewna co to tej imprezy jak i poznania babci przez Ninkę. Ona nawet nie wie o jej istnieniu
- Mamusiu a ty kochas tate ? – zapytała kiedy wyjmowałam ją z wanny
- Oczywiście skarbie – uśmiechnęłam się wycierając jej skórę  ręcznikiem
- A bjedzjemy tu mieskac na zawse ? – szczerze powiedziawszy nasza córka zadaje ostatnio za dużo pytań
- A chcesz ?
- Bardzjo ! – pisnęła szczęśliwa i podskoczyła do góry. Pomogłam ubrać jej sukienkę wraz z rajstopkami i wypuściłam wodę z wanny. – Ale wies mamusiu , ja Ce jesce siostrzcke
- Z tym kochanie musisz iść do tatusia – pocałowałam ją w blond włoski i opuściłyśmy zaparowane pomieszczenie. Nina zbiegła na dół gdzie czekał Marco a ja rozpoczęłam przygotowania.

***
Zapiąłem Ninkę w foteliku i zamknąłem drzwi. Szybko obiegłem samochód i usiadłem na miejscu kierowcy. Obróciłem się do tyłu i pilotem otworzyłem bramę. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy
- Tatusiu bo ja Ce mieć siostrzycke – powiedziała
- A mama co na to ? – spojrzałem na dziewczynkę
- Mówjiła zjebym z tjobą gadała – wyjaśniła
- Kochanie ale wiesz że na rodzeństwo i tak będziesz musiała czekać ?
- Dlacego ? – zdziwiła się – Przecież tjo bocjan psynosi dzjecji
- no to nie jest tak do końca prawda – uśmiechnąłem się
- No tjo skąd sje bioroł ? – zastrzeliła mnie tym pytaniem
- Wiesz … - zastanawiałem się nad sensowną odpowiedzią , nerwowo gładząc idealnie ułożone włosy- Mamusia i tatuś muszą się troszkę poprzytulać i potem w brzuszku mamy jest dzidziuś
- Cyli jak ja psytulam sje djo misia to tes będę miała dzidziusia ? – spytała przestraszona a ja wybuchłem śmiechem
- Nie kochanie – pocieszyłem małą blondyneczkę i do końca wyprawy skupiony byłem tylko na drodze. Po 30 minutach dotarliśmy na miejsce. Wziąłem Ninkę na ręce i razem zapukaliśmy do mahoniowych drzwi. Otworzyła mi jak zwykle moja mama .
- Wit … - przerwała skupiając wzrok na dziewczynce która bawiła się kołnierzykiem mojej kurtki
- Cześć mamo – pocałowałem kobietę w policzek i wszedłem do środka. Posadziłem Ninkę na niskiej komodzie i zdjąłem buciki
- Marco a kto to jest ? – zapytała
- Moja córka – oznajmiłem z uśmiechem – Podobna co nie ? – przybliżyłem swoja twarz do zawstydzonej buzi Ninki
- OOOo – do korytarza wszedł mój tata – No to chyba mogę ci pogratulować – wyciągnął w moją stronę dłoń aby przybić piątkę – To teraz ty mała – uśmiechnął się ale dziewczynka wtuliła się w moje ramię
- Młoda – pocałowałem ją w główkę – Pójdziesz do dziadka ?
- nje – powiedziała cicho kurczowo trzymając się mojej szyi 
- A pograsz ze starym dziadkiem w piłkę ? – zapytał mój tata
- A umies ? – spojrzała na niego niczym na kretyna 
- No jasne ! – prychnął – chodźmy – Ninka zeszła z moim rąk i pobiegła z dziadkiem do salonu
- Istna mamusia – westchnąłem a moja mama zaciągnęła mnie do kuchni
- Masz pewność że to twoje dziecko ? – zapytała ze stoickim spokojem
- Tak – potwierdziłem zaglądając do garnków które stały na blacie
- A matka dziewczynki ?
- Jesteśmy razem od niedawna – wytłumaczyłem konsumując puree z czerwonej kapusty – moje ulubione
- A mała ma już 3 lata – zauważyła
- No tak … - westchnąłem – Zdradziłem ją i każdego dnia tego żałuję 
- Oj Marco jaki ty jesteś naiwny – pokręciła głową – Każda z twoich byłych ma dziecko ale dziwne że nie twoje
- Mamo tym razem to ja spieprzyłem sprawę
- Zawsze tak mówisz choć wszyscy wiemy że to nie twoja wina – upierała się przy swoim. Odkąd pamiętam tak było. Ja jestem święty a moje dziewczyny to diabły wcielone a  ona żadnej innej wersji znieść nie może
- Tym razem to ja jestem winny
- Oj synuś , synuś – poklepała mnie po plecach i usiadła przy stole czytając jakąś gazetę. Poszedłem do salonu gdzie Ninka śmiała się ze swojego dziadka który właśnie leżał na podłodze ciężko oddychając
- Kochanie będziesz grzeczna ? – złapałem ją za bioderka
- Tak tato – potwierdziła . Pocałowałem ją w policzek i udałem się do korytarza
- Marco ! – zatrzymała mnie mama – Przyjedz z nią , musze sprawdzić czy na ciebie zasługuje
- Mamo błagam tylko żadnych detektywów – założyłem kurtkę
- O nic się nie martw – puściła mi oko i wróciła do kuchni. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę powrotną. Bałem się spotkania Alex z moim rodzicami. Nie chcę aby mój udany związek zakończył się właśnie przez mamę . Wszedłem po cichu do domu. Rozejrzałem się dookoła i wtedy zobaczyłem ją jak schodzi po schodach niczym bogini. Gdyby nie ta impreza najchętniej nie wypuściłbym jej z łóżka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz